Literatura zna wiele przykładów tekstów, które udają prawdziwe, a takimi w istocie nie są. Częstokroć to udawanie ma charakter gry z konwencją, nosi znamiona stylizacji na autentyk, uprawdopodabniającej tekst. Gorzej jeśli te mistyfikacje przechodzą z dziedziny literackiej fikcji do historii i chcą udawać dokumenty. Chcą zmieniać rzeczywistość, wpływać na nią.
– Najdawniejsze falsyfikaty dotyczyły przede wszystkim sporów o prawa własności – mówił w Dwójce prof. Janusz Tazbir, autor nowo wydanej książki poświęconej w dużej mierze właśnie sprawie falsyfikatów. Najbardziej znanym przykładem takiego fałszerstwa jest słynna donacja Konstantyna Wielkiego. Dokument ten powstał około połowy VIII w., a więc wówczas, gdy jego rzekomy wystawca, Konstantyn Wielki (ok. 280–337), nie żył już od paru stuleci. Czytamy w nim, iż Konstantyn uznaje papieża za jedyną głowę Kościoła oraz przekazuje mu pełnię władzy w Rzymie, Italii i zachodnich prowincjach imperium. W ten wielki akt darowizny wierzył choćby nasz słynny humanista Paweł Włodkowic. Zresztą, przez całe dwa wieki (XV i XVI) każdy, kto wątpił w autentyczność tego tekstu, narażał się na zarzut herezji…
W jakim jeszcze celu powstawały falsyfikaty historyczne? Jak przypomina w swojej książce prof. Tazbir, służyły one przede wszystkim aktualnym celom walk wyznaniowych i politycznych. Do pierwszej z tych grup można choćby zaliczyć rzekome "Monita privata" ("secreta") zakonu jezuitów, sporządzone przez usuniętego zeń Hieronima Zahorowskiego. Dzieło to, powstałe z zemsty za wydalenie z zakonu w 1613 roku, zyskało europejski rozgłos, a przedstawiało ambicje jezuitów opanowania świata za pomocą najbardziej niegodziwych metod.
Falsyfikaty preparowano również dla osiągnięcia bardzo wymiernych, finansowych zysków – dowodzący pożądanych koligacji wywód genealogiczny mógł być w pewnych sytuacjach czymś bardzo cennym. Fałszerstwa historyczne powstawały jednak również jako odpowiedź na… czytelnicze zapotrzebowanie. – Ludzie lubią wierzyć, że istnieją instrukcje, którymi się posługują wtajemniczeni. Lubią wierzyć w tajne organizacje, które kierują światem, lubią sensacje – przypominał prof. Tazbir.
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy, jaką ze znakomitym historykiem przeprowadziła Hanna Maria Giza. W audycji mówiono m.in. o domniemanym spaleniu na stosie pod koniec XVIII w. (w Doruchowie k. Ostrzeszowa) czternastu kobiet oskarżonych o czary czy też o dzienniku mieszczanina z Włocławka, który w 1608 r. jakoby dotarł, wraz z grupą innych osadników, do brzegów Wirginii.
Audycja z cyklu "Klub Ludzi Ciekawych Wszystkiego" w Dwójce w każdą sobotę o 16.
J. Tazbir, "Od Sasa do lasa", wyd. Iskry, 2011.