Obraz odzyskał blask i coraz częściej zaczął być nazywany "Wymarszem strzelców", co i tak jest niezmiernie skróconą wersją oryginalnego tytułu. W albumie rodzinnym kapitana Fransa Banninga Cocqa, jednego z bohaterów malowidła, zachowała się wzmianka, która podaje typowy dla XVII w. opisowy tytuł dzieła: "Kapitan poleca swemu porucznikowi, aby dał rozkaz wymarszu swojej kompanii milicji obywatelskiej".
W obrazie przedstawione są 34 postaci, ale tylko 18 z nich to arkebuzerzy (arkebuz to XVI-wieczna broń palna), pozostali zostali przez malarza dodani, aby ożywić scenę i stworzyć wrażenie tłumu, bowiem do portretu stanęło tylko kilkanaście osób z ponad stuosobowej kompanii. Na pierwszym planie ukazani są dwaj najwyżsi stopniem członkowie grupy, czyli przepasany czerwoną szarfą kapitan Frans Banning Cocq i porucznik Willem van Ruytenburgh w złocistym kaftanie.
Obowiązująca w Holandii tradycja grupowego portretu nakazywała malarzom przestrzegać konwencji. Zgodnie z zasadami każda z postaci powinna być dobrze widoczna, a to, czy ukazana była tylko jej twarz, czy cała figura, zależało od pozycji i statusu portretowanego w grupie. Honorarium malarza za tego typu dzieła składało się ze składek uiszczonych przez namalowane osoby. Więcej płacili ci ukazani na pierwszym planie i w całej postaci, a mniej – stojący lub siedzący w dalszych rzędach. Rembrandt całkowicie zrewolucjonizował formułę zbiorowego portretu, osiągając efekt niezwykłej naturalności poruszających się w przestrzeni postaci, które ukazane są w akcji.
Dzięki nowatorskiej kompozycji i w sposobie traktowania materii malarskiej obraz jest majstersztykiem, lecz jego przekaz jest bardzo prosty. Można go ująć w jednym zdaniu: my, arkebuzerzy, wyposażeni w nowoczesną broń palną, stoimy na straży spokoju miasta i jesteśmy gwarantami pomyślności społeczeństwa Amsterdamu.
***
Tytuł audycji: Jest taki obraz
Prowadził: Michał Montowski
Gość: dr Grażyna Bastek (historyk sztuki)
Data emisji: 3.02.2019
Godzina emisji: 11.00
ag/pg