Zbigniew Preisner, który tak naprawdę nazywa się Kowalski (nazwisko przejął od żony Ewy Preisner) jest samoukiem - grać na gitarze i pianinie nauczył się ze słuchu. Jednak jego kariera potoczyła się niespodziewanie szybko.
Krakowskie początki
Preisner nigdy nie chodził do szkoły muzycznej, ale zamiast tego studiował filozofię i historię na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. W tym okresie, w 1977 roku rozpoczął współpracę z kabaretem literackim Piwnica pod Baranami, gdzie pod wpływem Zygmunta Koniecznego zaczął pisać muzykę do piosenek.
Kolejnym krokiem w jego karierze było podjęcie współpracy z Teatrem Starym oraz z Teatrem im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.
Pierwszy film
Następnie przyszło pierwsze zamówienie na muzykę do filmu. Obrazem tym była "Prognoza pogody" (1982) w reżyserii Antoniego Krauzego. W ten sposób młodym kompozytorem zainteresował się Krzysztof Kieślowski, który razem z Krauzem był członkiem Zespołu Filmowego "Tor".
Współpraca z Kieślowskim
Kieślowski i Preisner po raz pierwszy spotkali się w kultowym już dzisiaj barze Lotos w Warszawie. Kieślowski świadom dyscypliny obowiązującej w branży filmowej z jednej strony oraz częstych efektów słynnego krakowskiego spleenu, którym bywał brak punktualności właściwy dla artystów związanych z tym miastem z drugiej, przez pół godziny przekonywał młodego kompozytora, jak ważne jest, aby muzyka była gotowa na czas.
- Panie Krzysztofie, niech pan się nie martwi, nie takie premiery się kładło - powiedział Preisner, który relacjonował to zdarzenie w jednym z wywiadów. - Od tej pory nigdy już w czasie całej naszej współpracy nie rozmawialiśmy na ten temat - dodawał kompozytor.
07:20 Preisner.mp3 "Spotkanie z Preisnerem". Audycja Anny Balickiej z cyklu "Pory roku". (PR, 29.05.1993)
W ten sposób zaczęła się trwająca 12 lat - aż do śmierci Kieślowskiego - współpraca obydwu twórców. W tym czasie zrealizowali wspólnie 17 filmów. Poza kilkoma dokumentami na liczbę tę składają się: filmy z trylogii "Trzy kolory", wszystkie filmy słynnego "Dekalogu" oraz uchodzący za największe osiągnięcie Preisnera obraz "Podwójne życie Weroniki" (1991).
- Nie da się ukryć, że drzwi do kariery na zachodzie otworzył przed nami "Krótki film o zabijaniu" - powiedział Zbigniew Preisner w jednym z wywiadów.
Rzeczywiście od tego filmu, zrealizowanego w 1987 roku, kariera obu twórców nabrała tempa. Odtąd mogli tworzyć filmy za granicą, które zyskiwały coraz większą popularność. Za "Trzy kolory: czerwony" dostali nawet nominację do Oscara. Natomiast Preisner poza kontynuowaniem współpracy z Kieślowskim zaczął dostawać coraz więcej propozycji od zagranicznych twórców.
Czytaj także:
Krzysztof Kieślowski: nie mam recepty na życie. W nas samych są rzeczy dobre, ale też dużo jest tych przykrych
Sława
- To nie ja się tam pchałem, to oni mnie tam chcieli - powiedział Zbigniew Preisner w audycji Anny Balickiej w Polskim Radiu w 1993 roku. - Jak jest człowiek modny, to te propozycje są. To jak z towarem. Jak był kiedyś modny mały fiat, to wszyscy jeździli małym fiatem - dodawał skromnie.
Dzięki temu Preisner mógł pracować z takimi reżyserami jak: Louis Malle, John Irving, Thomas Vinterberg czy Claude Miller. Stworzył także muzykę do kilku zagranicznych produkcji w reżyserii Agnieszki Holland, takich jak "Zabić księdza" (1988), "Europa, Europa" (1990), "Olivier, Olivier" (1992) czy "Tajemniczy ogród" (1993). Preisner jest też autorem muzyki do serialu fabularnego na podstawie słynnej książki Józefa Rotha "Marsz Radeckiego" (1994) w reżyserii Gernota Rolla i Axela Cortiego. Jednocześnie wiele propozycji kompozytor odrzucił.
- Trzy czwarte propozycji odrzucam. Pracuję, z kim chcę - mówił Preisner w audycji Polskiego Radia w 1993 roku. - Po prostu nie lubię amerykańskiego kina. Poza tym wolę pracować z małymi studiami, a nie z wielkimi kompaniami, jak Warner Brothers. Małe studia są zaangażowane i wkładają serce. A wielkie wytwórnie są jak huta Lenina. Produkują produkt, który się albo udaje albo nie - mówił kompozytor.
Pożegnanie przyjaciela
Po przedwczesnej śmierci jego wielkiego przyjaciela, Krzysztofa Kieślowskiego w 1996 roku, Preisner napisał "Requiem dla mojego przyjaciela" skomponowane na orkiestrę symfoniczną. Prawykonanie odbyło się 1 października 1998 roku w Teatrze Wielkim w Warszawie. Muzyka ta początkowo miała stanowić narrację do kolejnego scenariusza Piesiewicza, który podobnie jak Preisner był stałym współpracownikiem wybitnego reżysera, dopiero po śmierci Kieślowskiego stała się dziełem poświęconym jego pamięci.
Po Kieślowskim
W kolejnych latach Preisner dalej tworzył muzykę, przede wszystkim, do zagranicznych filmów oraz wydawał płyty z kompozycjami nieprzeznaczonymi dla kina. Współpracował między innymi z Leszkiem Możdżerem, który wykonał jego "10 łatwych utworów na fortepian" (1999).
W 2006 roku Preisner wziął udział w koncercie Davida Gilmoura w Gdańsku. Znany muzyk powierzył mu zadanie opracowania aranżacji symfonicznych jego najpopularniejszych utworów.
Z kolei w 2013 roku kompozytor zrealizował projekt "Diarys of home" inspirowany dziecięcymi wspomnieniami z Holocaustu. Orkiestrę symfoniczną wsparła swoim głosem wokalistka Lisa Gerrard znana z formacji Dead can dance.
Zbigniew Preisner cały czas pozostaje aktywny zawodowo. Mieszka i nagrywa w prywatnym studiu w Niepołomicach pod Krakowem.
az/im