- "Hopsasa" to dla nas "Park Jurajski". Nikt nie wracał do tej płyty, nawet my. Tym bardziej potrzebne było to wznowienie - mówił gość Piotra Kędziorka o fonograficznym debiucie Kapeli z 1998 roku. - Sesja nagraniowa trwała zaledwie sześć godzin. Dlatego w nagraniu pojawiło się mnóstwo błędów. Na szczęście fenomenalny reżyser dźwięku Wojciech Przybylski, który wcześniej odpowiadał ze brzmienie albumów Maanamu, Perfectu czy Voo Voo, potrafił uczynić z nich walory - wspominał.
Przy okazji reedycji dźwiękowego odświeżenia "Hopsasa" dokonali Jarek Smak i Mariusz Dziurawiec. Nowe wydanie to także płyta DVD z wczesnymi występami festiwalowymi i telewizyjnymi Kapeli ze Wsi Warszawa oraz obszerna książeczka z zaskakującymi czasem fotografiami. Na jednej z nich widać cały zespół ubrany w tradycyjne strony łowickie...
- Uważny obserwator zauważy, że na nogach mam glany rumunki. To oczywiście prowokacja, sprzeciw wobec estetyki "przebieranych" zespołów folklorystycznych. W ten sposób wysyłaliśmy do słuchaczy sygnał, że zaczynamy coś dekonstruować w systemie - wyjaśnił Maciej Szajkowski. Faktycznie na przełomie stuleci Kapela dokonała małej rewolty na polskiej scenie folkowej, ściągając na siebie ataki ortodoksów muzyki tradycyjnej.
Ważnym momentem w karierze zespołu był występ na I Festiwalu Folkowym Polskiego Radia Nowa Tradycja w 1998 roku. - W programie można było znaleźć kapele grające muzykę celtycką, inspirujące się kulturą indiańską czy wykonujące folk punk. Siłą tej niewielkiej wówczas sceny była jej różnorodność i otwartość. Fani muzyki reggae dogadywali się z miłośnikami poezji śpiewanej i podróżnikami przemierzającymi Karpaty - wspominał gość magazynu "Źródła". Zachęcamy do wysłuchania załączonego nagrania rozmowy.
mm/bch