W ostatnim tygodniu sierpnia wykłady muzyka zgromadziły pełną salę młodych zakopiańczyków ciekawych wzoru tradycyjnego śpiewu góralskiego i wiedzy o nim. Choć wiele elementów tradycji Podhala jest nadal żywych, to okazało się, że edukacja stała się wręcz konieczna, by tradycję tę przekazać zgodnie z jej duchem.
– Kiedyś życie górali wyglądało inaczej – zauważył Krzysztof Trebunia-Tutka. – Przekaz naszego dziedzictwa odbywał się z pokolenia na pokolenie w domach, na posiadach, na wspólnych wieczornicach, potem w zespołach góralskich. Domy były ostoją tradycji – dodał. Dziś to się zmienia. Warsztaty służą więc temu, by młodzież śpiewała w sposób świadomy i by mogła uzupełnić tę wiedzę również o stronę teoretyczną.
Muzyk zwrócił uwagę, że dziś górale otoczeni są innym światem dźwięków. – Dominacja skal durowych i molowych zmienia postrzeganie charakteru góralskiego śpiewu – powiedział. – Skala góralska związana jest tymczasem ze śpiewaniem przede wszystkim w plenerze, a nie w zamkniętych pomieszczeniach. Stąd naturalne w czasie śpiewu było wyskanie, czyli specjalne glissando, okrzyk pasterski wydawany przez juhasów pasących owce i dziewczęta wypasające krowy. Te dźwięki są bardzo ważne w muzyce wywodzącej się z dawnego śpiewu pasterskiego – opowiadał.
W magazynie "Źródła" z Krzysztofem Trebunią-Tutką rozmawialiśmy także o 20-leciu zespołu Trebunie-Tutki, o posiadach w "Zornicy" zakopiańskiej, a przede wszystkim o konkursie im. Władysława Trebuni-Tutki i jego laureatach. Usłyszeliśmy wypowiedź Diny Kolevy z bułgarskiego zespołu ludowego Bistrica, zdobywcy Złotego Zbyrkadła w kategorii grup śpiewaczych. A w nagraniu archiwalnym z 1982 r. o początkach swojej gry opowiedział sam Władysław Trebunia-Tutka.
Audycję prowadziła Maria Baliszewska.
mc/bch