Słowo "adwent" wywodzi się od łacińskiego adventus - czyli przyjście, przybycie. O kilku najważniejszych elementach przygotowań adwentowych opowiedział urodzony w 1939 roku Jan Wnuk. Jednym z nich było bicie oleju.
- Do bicia oleju była kolejka, trzeba zabrać ze sobą 10 kg siemienia lnianego. Siemię sypało się na młynek, żeby go zmielić, potem sypało się ten siemień na wielką patelnię z odrobiną wody i prażyło, ciągle mieszając. Gdy już siemię było wyprażone, należało je włożyć do specjalnej prasy. Nie było to lekkie zajęcie, cztery osoby musiały dokręcać śrubę, aby udało się wycisnąć oliwę. Jeśli był ładny, gruby siemień, to można było uzyskać litr oleju z pięciu kilogramów nasion - wspominał Jan Wnuk.
- Mieli ludzie na wsi co robić - kontynuował pan Jan. - Kiedyś gacono chaty. Gospodarze jeździli do lasu i grabili ściółkę, liście i mech. Zwozili wszystko wozami do domu i układali to przy ścianach chat, dociskając deskami. Miało to grubość nawet 20 cm i bardzo dobrze trzymało ciepło. Szyby w oknach chat były pojedyncze i jak przychodziły mrozy, to lodu na nich było równo z ramą okienną. Żeby zobaczyć przez okno sąsiada, trzeba było się mocno nachuchać.
Jak wyglądało krycie dachu słomą? Jakie zwyczaje kalendarza adwentowego przetrwały do dnia dzisiejszego na Lubelszczyźnie? Zapraszamy do posłuchania audycji.
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadził: Kuba Borysiak
Gość: Jan Wnuk (śpiewak pogrzebowy)
Godzina emisji: 15.15
gs/at