Zimą zmrok zapada na Kielecczyźnie niepostrzeżenie. Wzniesienia gór Świętokrzyskich szybko spowija mrok. Jeśli przychodzi w grudniowy wieczór wybrać się na badania terenowe w tych okolicach, warto mieć miejscowego przewodnika, który wskaże drogę i będzie „biletem wstępu” do muzykanta, który schroniwszy się przed światem na skraju jednej z kieleckich wiosek, niechętnie przystaje na to, by Obcy burzyli jego mir.
Magdalena Tejchma wraz z Kubą Borysiakiem wyruszyli na takie badania dwa lata temu. Ich bedekerem był znamienity Stanisław Witkowski. Artysta, dla którego nawet drzwi takiego outsidera, jak Edward Dziarmaga, stały otworem. W kieleckiej wsi Płucki panowała już całkowita ciemność, a zimową ciszę przecinał jedynie dźwięk akordeonu Dziarmagi, dobiegający z chaty na końcu wsi.
Edward Dziarmaga urodził się niedługo po II wojnie światowej, miał jeszcze czterech braci i dwie siostry. Z początku uczył się grać na klarnecie wraz z braćmi, po pewnym czasie zagrali nawet kilka wesel. Dziarmaga chwytał się różnych zawodów – był m.in. mechanikiem, zegarmistrzem – pracował po dwanaście godzin, po czym szedł grać na weselach. Tam ze zmęczenia, słaniał się na nogach. Porzucił więc granie i jedynie czasem udzielał się na dożynkach i innych okolicznych świętach. Po długich namowach akordeonista zgodził się na nagranie kilku utworów i jego opowieści. Mówił z werwą, zachrypniętym, wilgotnym głosem, przerywając (czy ilustrując?) wypowiedzi grą…
panorama w Świętokrzyskiem
Czerwone czasy
- Wszyscy lubili tańczyć i chętnie na tańce przychodzili. Tylko była „niepopłatna” ta muzyka! Wszyscy byli biedni, każdy się szczypał z groszem. Dorywczo brali mnie na wesela. To jak człowiek na pół metra żyta zarobił, to było dobrze. Ile to było pół metra żyta? Ze 250 złotych na tamte pieniądze czerwone. Pieniądze były czerwone i czasy były czerwone – uśmiechał się Dziarmaga. - To były inne czasy! Teraz to umie czy nie umie grać, podłączy dyskietkę czy co tam, drą się i pierun zarabiają. A jak my chodziliśmy – to się nie da porównać! I droga długa, a czasem piechotą trzeba było przyjść i z pięć kilometrów! I spania żadnego… Muzykanta raz traktowano dobrze, innym razem mówiono „dostałeś pieniądze, to graj”. Czasem dochodziło nawet do sprzeczek albo bójek! Zwłaszcza, jak „wieczorówki” były! Wiecie, co to „wieczorówka”? Jak goście niezaproszeni przychodzili z nudów, przykrzyło się im, to przychodzili tańczyć…
- Ludzie były takie zwykłe wiejskie, czasem nieokrzesane – wtrącił Stanisław Witkowski – ale czasem zdarzało się, że było bardzo dobrze! Aż żal było odchodzić z wesela! Do południa nas trzymali, przynosili flaszkę i kazali grać światówkę za światówką… Zdarzyło się nam na wesele jechać ruskim traktorem naszego perkusisty – takie dziesięć kilometrów to jechaliśmy jak króle. Raz perkusista nie mógł już wytrzymać, że tyle czasu nas trzymają, wsiadł na swój traktor i zaczął odjeżdżać bez nas, a nam tu kolejne flaszki przynoszą. W końcu po godzinie siedemnastej skończyliśmy. Bo tak ładnie było!
WOMEX
W „normalnych czasach” nadawalibyśmy dziś z Budapesztu, z międzynarodowych targów world music WOMEX. W tym roku jednak targi, konferencje i showcase’owe pokazy przeniosły się do Internetu. Już dziś wystąpią jedyni reprezentanci Polski – zespół Tęgie Chłopy. „Źródła” rozpoczął zaś utwór Moniki Lakatos – romskiej śpiewaczki, wokalistki węgierskiej grupy Romengo, która uhonorowana została tegoroczną nagrodą dla wybitnych osobowości artystycznych Womex Award. Ta zjawiskowa pieśniarka nagrała kilka lat temu solową płytę z romsko-wołoskimi balladami, której fragment mogliśmy usłyszeć.
Mistyczny khyal
Na koniec audycji przenieśliśmy się w mistyczne klimaty muzyki pakistańskiej. Śpiewak Ustad Saami jest mistrzem religijnej, mikrotonalnej muzyki khyal. To tradycja licząca sobie ponad siedemset lat, wywodzi się z tej samej szkoły, co ekstatyczne qawwali. Opanowanie umiejętności wykonawczej tego rodzaju śpiewu zajmuje wiele czasu. W przypadku Saamiego nauka trwała trzydzieści pięć lat. Na początku jego drogi do mistrzostwa w śpiewie khyal, nauczyciel zabronił śpiewakowi mówić – mógł porozumiewać się jedynie za pośrednictwem śpiewu.
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadziła: Magdalena Tejchma
Data emisji: 21.10.2020
Godzina emisji: 15.15
mg