Śpiewane rozważanie Męki Pańskiej ma być – według ludowej teologii polskiej – najdoskonalszym i najszybszym sposobem duchowego rozwoju tych, którzy je od pierwszej do ostatniej zwrotki pobożnie odśpiewują. Pieśni wielkopostne zajmują w polskim repertuarze nabożnym miejsce szczególne także ze względu na mnogość i kunszt. Poza kilkuset utworami skodyfikowanymi w śpiewnikach, mamy też w zbiorze polskich pieśni pasyjnych drugie tyle nieskodyfikowanych i im w głównej mierze poświęcony był koncert w Studiu Koncertowym PR im. Władysława Szpilmana z cyklu Muzyczna Scena Tradycji w 2014 roku.
W koncercie zatytułowanym „Klęcząc w ogrójcu” zaśpiewały śpiewaczki kurpiowskie ze wsi Bandysie w parafii Czarnia diecezji łomżyńskiej, radomskie z Gałek Rusinowakich z parafii Rusinów diecezji radomskiej i podlaskie ze wsi Malinniki (z parafii Orla diecezji warszawsko-bielskiej Kościoła Prawosławnego). W poniedziałek, 7 marca, rozpoczął się Wielki Post wedle kalendarza juliańskiego (uznawanego w Polsce przede wszystkim przez wiernych greckokatolickich i prawosławnych). zakończy się on Niedzielą Wielkanocną, 24 kwietnia. To przede wszystkim wschodnim pieśniom i obrzędom wielkopostnym poświęcony był dziś magazyn Źródła. W audycji usłyszeliśmy opowieść o Wielkim Poście na Podlasiu jednej z występujących, Wiery Niczyporuk.
300 metrów długości, 50 zerokości, 30 wysokości – takie wymiary miała liczyć sobie Arka Noego, wedle jednej z pieśni, śpiewanych przez śpiewaczki z Malinnik.
- To pieśń opowiada o czasach jeszcze za Nojem. Jak Pan Bóg dla niego powiedział, żeby postawił Arkię. Ludzie śmieli się z niego, że coś tam sobie buduje. Ale on postanowił słuchać Boga… – tłumaczyła Wiera Niczyporuk. Śpiewaczka wspominała czasy tuż po wojnie, kiedy przychodziła ze szkoły, a w chatach już śpiewano pieśni wielkopostne i przygotowywano się do obchodów Wielkiejnocy. – Z środy na czwartek, mama budziła mnie rano mówiła, żebym poszła do rzeki i pomyła się, i jeszcze nawet do domu wody przyniosła. Troszkie było straszno, bo to jeszcze szaro było na dworze. Ale ja bardzo chorowała z malutkosci, o tak mnie mama wysyłała. Rzeczka była bliziutko, to leciała w strachu, ochlapała się, bo pomyć się było trudno, bo woda zimna była.
W przyniesionej przez małą Wierke wodzie myła się jej mama, inni mieszkańcy domu, po czym trzeba było wodę odnieść z powrotem „żeby czarny woron nie obudził się ze snu” – tłumaczyła śpiewaczka – „może to były czary? Nie wiem”. W Wielki Czwartek szło się na nabożeństwo. W cerkwi czytało się 12 ewangelii, i podpalało gromnice. Po powrocie z cerkwi należało z nimi obejść cały dom i stodołę – by uchronić się od pożaru. Wielki Piątek był czasem „wynosu plaszczenicy” – na znak śmierci Chrystusa. Z zapalonymi świecami i plaszczenicą (płachtą materiału z wyszytym lub wymalowanych wyobrażeniem leżącego Chrystusa – symbolem całunu turyńskiego) trzy razy obchodzono cerkiew dookoła. Każdy z obchodzących cerkiew wiernych musiał przejść pod plaszczenicą w geście modlitwy – na szczęście i zdrowie.
- Moja mama, bo cerkiew była daleko, jak poszła na wynos plaszczenicy, to już do domu nie wracała. Bo o 2.00 w nocy zaczynała się liturgia, pogrzeb taki. Więc była na tej liturgii i rano wracała. I już trzeba było przygotować święconkię. Batiuszka przyjeżdżał do wioski i święcił. Później zaprzęgali konie z tej wioski, do której przyjechał i wieźli do kolejnej. I tak przez cały dzień po wioskach musiał święconki poświęcić. – wspominała Wielki Tydzień Wiera Niczyporuk.
YouTube, RCKL
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadził: Piotr Kędziorek
Data emisji: 11.03.2022
Godzina emisji: 15.15