Nagrania „sprzed kamery”

Ostatnia aktualizacja: 10.10.2023 16:00
Do 1985 na posiadanie kamery trzeba było mieć zgodę ministra spraw wewnętrznych. Gdy tylko prawo uległo zmianie, autor kupił za ogromne pieniądze kamerę. Tym samym fundował sobie regularne tarapaty – był notorycznie aresztowany…
Audio
  • Człowiek z kamerą. Pierwsze filmy Andrzeja Bieńkowskiego (Dwójka/Źródła)
Józef Zaraś, zdjęcie robi Andrzej Bieńkowski.
Józef Zaraś, zdjęcie robi Andrzej Bieńkowski.Foto: Andrzej Ślufarski

- Nie mogę zapomnieć, że w Kazimierzu nad Wisłą filmowałem muzyków, a ktoś zawiadomił „mylycję” obywatelską, że tu jest taki pan i on na pewno filmuje „dla Wolnej Europy, żeby szkalować Polskę”. Taką argumentację przytoczyli mi funkcjonariusze!

Ale w dzisiejszym magazynie „Źródła” cofamy się do czasów nagrań dźwiękowych „sprzed kamery”. Kogo uwiecznił Andrzej Bieńkowski?

Słuchaliśmy m.in. kapeli Władysława Koperkiewicza, skrzypka, rzec by można, punkowego w swoim wyrazie. Kapela pochodziła ze wsi Buczek, z Opoczyńskiego. Obecnie jej melodie i styl gry kontynuuje kapela Zwykli Ludzie małżeństwa Strelników.

Nagranie z Lasów spalskich to rejestracja Józefa Szafrańskiego, skrzypka urodzonego w 1902 roku. „Był jeszcze z tego świata, który nie miał żadnego kontaktu z cywilizacją – światłem, inną muzyką – to coś wspaniałego!”, mówił Bieńkowski. Etnograf dowiedział się o nim od Józefa Meto, który zawsze podkreślał, że Szafrański był jego mistrzem: „Ja to taki skrzypek za bardzo nie jestem. Ale Szafrański! O! Ten był muzykant!”, mawiał. Józefa Szafrańskiego słuchaliśmy w mazurku „Leciały gąseczki”, jak podkreślał Bieńkowski – to jedno z najbardziej wyjątkowych nagrań starodawnej gry, jakie ma w swoim archiwum.

Nie zabrakło też melodii od Józefa Zarasia. „Najbardziej uwielbiany skrzypek wszechpolski”, przedstawił go Bieńkowski.

- To nagrania plenerowe. Zaraś siedział w parku, a wokół niego zebrał się tłum ludzi. Przynajmniej sto osób! W tych nagraniach słychać jego interakcje z publicznością. Na początku nagrania słychać, gdy ktoś mówi „nie tego, Zaraś, innego graj”. Jak Zaraś się zachowuje? Natychmiast przestaje grać i gra innego! Na tym polegał jego „przebiegłość weselna” – weselnicy go uwielbiali, bo wiedzieli, że od razu odpowie na ich prośbę – mówił Bieńkowski. – Słychać tu szaleństwo tłumów. Takie szaleństwo weselne, które jest upajające, a jednocześnie niebezpieczne. To taka gra na ostrzu noża. Emocje są tak wyśrubowane, że od rzucania się sobie na szyję do dania sobie w mordę jest mały krok. Na tym polega magia wesel.

 

***

Na audycję Źródła we wtorek (10.10) w godz. 15.15-15.50 zaprasza Andrzej Bieńkowski.