We czwartkowych „Źródłach” przenosimy się w Łowickie. Porozmawiamy ze śpiewaczką Bogusławą Drzewiecką z Drzewiec (ur. 1947). Pani Bogusława mieszka na terenie gminy Lipce Reymontowskie znanej z tradycji ludowych, należy do zespołu „Wesele Boryny” (od 1975 r.) i grupy śpiewaczej „Lipconki” (od 2003 r.).
- Choć mieszkam w Drzewcach, Lipce Reymontowskie to moja jakby wieć rodzinna. Tam kościół, tam występuje w zespole „Wesele Boryny”. I z mężem w tych Lipcach przesiedzimy, bo on jest kierownikiem kapeli.
Uwielbiała śpiewać i tańczyć, marzyła o występowaniu w zespole tanecznym. Marzenia te spełniły się w 1975 roku, kiedy Bogusława, wówczas Świderek, wstąpiła od zespołu „Wesele Boryny”, w którym śpiewa i tańczy do dzisiaj. Śpiewa także w kapeli ludowej „Borynioki”.
- To się chyba wzięło z domu. Tatuś był skrzypkiem, pamiętam te wszystkie obereczki. Dziadek był śpiewak, pogrzeby wszystkie ze wsi wyprowadził, wesela ośpiewał, rozpleciny, ocepiny. A później, jak miałam 14 lat, zaczęłam grać na mandolinie. Tak ze słuchu. Tatuś posklejał skrzypce, bo wcześniej, przez chorobę płuc zarzucił granie. I graliśmy razem, ja się na tych skrzypcach ucyłam… Ale tatuś umarł. Miesiąc przed śmiercią pękły skrzypce, urwał się postrunnik.
Tatuś umarł, a gospodarka duża. Zlitowała się nad matką-wdową córka Bogusława i wieku 17 lat wyszła za mąż, bo trzeba było w domu gospodarza. A gospodarz był i do śpiewu, i do tańca dobry. A jeszcze lepszy był do alkoholu.
- Poszliśmy oboje do zespołu. Tańczyliśmy. Bo ja tak tę muzykę ludową! Boże kochany! Nie mogę opisać, co to się działo, jak „Mazowsze” miało przyjechać! A teraz współpracuję z „Mazowszem”, jeszcze jak artystka ludowa. Bardzo sobie chwalę. A tu w młodości mąż mi nie za bardzo pozwalał chodzić na potańcówki, jak „Wesele Boryny” grało. A jak się zapisałam do zespołu, to aż z domu uciekł. Cztery dni go nie było. Wraca i mówi: „nie pójdziesz do zespołu!”. „Taaak? Ja nie pójdę?”. „A jak ty pójdziesz, to i ja będę chodził!”. I tak chodziliśmy. Dziesięć lat. Córki z nami tańczyły. Mąż zrezygnował, umarł. Jedna córka wyszła za mąż za chłopaka z zespołu, druga jest teraz choreografem. A mąż, ten drugi, jest kierownikiem kapeli. Na klarnecie gra.
Bogusława Drzewiecka pieśni zna niemało. Skąd zna? Głównie z „pierzacek”. Bo się nie wstydziła śpiewać, to ją dziewczyny wołały, jak śpiewały podczas darcia pierza. Była małą dziewczynką i się osłuchała. A, gdy już zaczęła przyjeżdżać do Kazimierza, zapragnęła poznać najstarsze pieśni. Szukała więc po starych śpiewaczkach.
- A przyśpiewki, to wiadomo, jak już się na weselu nie wiedziało, co zaśpiewać, to się znowiło, na pocekaniu!
Bogusława Drzewiecka uczestniczy w wielu festiwalach kapel i śpiewaków ludowych: w Mińsku Mazowieckim, Maciejowicach oraz Kazimierzu Dolnym. Na wszystkich festiwalach została niejednokrotnie zauważona i wielokrotnie nagrodzona.
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadziła: Magdalena Tejchma
Data emisji: 20.07.2023
Godzina emisji: 15.15