Dziś wiejskie bębnienie przeżywa swój renesans w oczach (i uszach) miłośników i słuchaczy, a kunszt bębnistów staje się przedmiotem analiz. Od kiedy bębny pojawiają się w kapelach Małopolski Północnej, Radomszczyzny, Lubelszczyzny? Czy rzeczywiście każdy wiejski chłopak mógł „z marszu” zabębnić w wiejskiej kapeli? Między innymi o tym Andrzej Bieńkowski opowiada w magazynie „Źródła”.
- Mam problem z tym, że bębniści nie byli uważani za członków kapel. Byli traktowani raczej lekceważąco, to się odbijało na honorariach. Bębnista dostawał, jak to się mówiło, trzeci grosz. Czyli bardzo niewielką sumę w stosunku do tego, co dostawał skrzypek – tłumaczył Bieńkowski. – Do tego w bardzo wielu wsiach było tak, że w ogóle nie zapraszano bębnisty. Wszystkie chłopaki potrafili bębnić i za kieliszek wódki po prostu bębnili. A dla skrzypka był to czysty zysk.
Andrzej Bieńkowski zastanawiał się także, od kiedy bębny pojawiły się w kapelach. Zasięgał języka u starszych muzykantów, przeglądał ikonografię. Marian Bujak, Kazimierz Meto – muzykanci, którzy pamiętali jeszcze początki wieku XX, mówili, że bębny to dość świeży instrument. Co było wcześniej?
- Trochę jest takich obrazów przedstawiających takie „sielskie wesela” z pierwszej połowy wieku dziewiętnastego. Tam nie ma bębnistów. Są cymbaliści, często są kapele żydowskie w tradycyjnych chałatach. Były fujarki. Przypomnę, że tak wyglądała też podstawowa kapela ukraińska: dudka, czyli fujarka, i skrzypce. Natomiast pan Józef Kędzierski mówił mi, że jego przodek, który urodził się na początku dziewiętnastego wieku, grał tylko z basami...
„On był taką… bezlitosną rytmiczną maszyną”, mówił etnograf o Stanisławie Kędzierskim – kuzynie Józefa Kędzierskiego. Nagrał duet Kędzierskich, gdy był jeszcze „nieopierzonym” folklorystą, znającym muzykę tradycyjną głównie z Radia Kielce, z audycji Piotra Gana. Bieńkowski namówił Józefa Kędzierskiego do nagrania, po wielu trudach. Skrzypek był w długiej żałobie i nie myślał sięgać po instrument. Udało się. Po latach, gdy muzyka wiejska zaczęła interesować ludzi z miast, gdy zradzał się w Polsce ruch Domu Tańca, to nagranie odegrało ogromną rolę. „Mówili mi chłopcy z Domu Tańca, że nie przypuszczali, że istnieje taka muzyka!”, wspominał Andrzej Bieńkowski.
Mateusz Dobrowolski o renesansie bębna obręczowego
Mówimy o najpopularniejszym instrumencie na ziemi. Różni się detalami budowy, ale ta idea jest obecna po prostu od Kamczatki przez Gibraltar po Patagonię i to jest zupełnie niezwykłe.
Nasz gospodarz zaprezentował też grę Stanisława Budzisza.
- Budzisz g r a ł na bębnie. To znaczy wyszukiwał różne wysokości, grając to bliżej ramy, to bliżej środka bębna. Grali dla mnie wtedy z Mieczysławem Gwiazdą, harmonistą. I sam nie mogę się nadziwić, że chciało im się dla mnie grać. To było coś cudownego!
Z Polski Centralnej przenieśliśmy się na wschód, by usłyszeć przykłady bębnienia z lubelskiego. Tam – choć rytmy pozostają te same, trójkowe, dwójkowe – sposób gry jest inny. Przy okazji tej wizyty pojawiła się historia uroczego flirtu – warto posłuchać!
W audycji pojawili się mistrzowie bębnienia: Stefan Kędzierski ze Rzdzuchowa, Stanisław Budzisz z Wysokina, Wojciech Gzik z Krzemienia, Stanisław Domański z Polesia (kapela Konstantego Kędziory), Jan Karczewski (kapela Wyrwińskich z Ostałówka), Tadeusz Fulara (Kapela Grębskiego), Kapela Braci Tarnowskich z Domaniowa.
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadził: Andrzej Bieńkowski
Data emisji: 12.03.2024
Godzina emisji: 15.15