- Przy tych owcach się różne rzecy robiło. Na wiesnę robiło się fujarki z olsyny. Jak olsyna puściła miozgę, to mozno było ten kij ze środka wyciągnąć, a skorupa została - wyjaśniał Tadeusz Bukowski-Groska. - I to wtenczas się wycinało nozem i robiło taką fujarkę prostą, bez dziurek. To się piscało, a jak się już nie piscało to się zaś spiewało. W lesie po potoku głos leciał daleko, fajnie… I dlatego śpiew góralski wydaje mi się taki głośny i mocny, że ten, co śpiewa musi ten śpiew słyszeć. I ucho się przy tym wyrabiało.
Dawniej taniec góralski był pełen kodów i znaczeń, odgrywał ważną rolę w zalotach.
- Chłopok z dziewcyną jak tańcom, a siedzi się z boku to mozna cytać tak, jakby cytoł i ksiązkę, jak się cłowiek zna. Casem te 10-15 minut tańca juz decydowało o małzeństwie. Chłopok już musiołpoznać cy jest baba energicno, cy jest zgrabno. Wsystkie te cechy musiała poznać dziewcyna w chłopoku i chłopok w dziewcynie.
Maria Baliszewska nagrała rozmowę z Tadeuszem Bukowskim-Groską w Kościelisku w roku 1982. Obecnie artysta mieszka w Chicago i jest aktywny w srodowisku polonijnym; za tę działalność w 2003 roku otrzymał nagrodę im. Oskara Kolberga. Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy, w której Tadeusz Bukowski-Groska opowiadał o początkach swojej rpzygod z tańcem, o swoich mistrzach a także o niektórych choćby znakach przekazywanych w tańcu - zwłaszcza w tańcu pary chłopaka i dziewczyny.