- W Polsce Centralnej, gra się na basach, nie skracając strun (w przeciwieństwie do np. Podhala), przez co dźwięk nabiera charakteru perkusyjnego, burdonowej nuty – tłumaczył Bieńkowski – Najstarsi mistrzowie, urodzeni na początku XX w., uczniowie skrzypków jeszcze z wieku XIX, mówili, że basy i skrzypce stanowiły podstawową kapelę. Bębny pojawiły się dużo później.
Basy można nazwać „wiejską wiolonczelą”. O ile koncertowa ma 4 struny, to wiejska ma zazwyczaj 3, strojone w kwinty (choć spotykane są basy dwu-, czterostrunowe). Robili je przeważnie stolarze, dłubiąc w jednym kawałku drewna. „Takie basy wyglądają jak ludowa rzeźba, jak świątek!” – zachwycał się Bieńkowski. Często wyrabiali basy sami muzykanci. Jednym z nich był Jan Cabała ze wsi Gaj. Dzięki niemu instrument ten przetrwał w regionie Rawskim niemal dwadzieścia lat dłużej.
Za traktorem leżało mnóstwo worków po nawozach. A w jednym z nich – basy! Zrobione przez Cabałę! Piękne, trochę tylko rozklejone. Dla mnie to była większa radość, niż, gdybym znalazł skrzypce Stradivariusa! Andrzej Bieńkowski
Basy nie były wygodnym instrumentem. Ciężkie i duże, zajmowały miejsce, nie było jak trzymać ich w chałupie, wstawiano je więc do szopy, gdzie często przywalone jakimś sprzętem, niekiedy podgryzane przez myszy (struny były jeszcze z baranich kiszek) dokonywały swego żywota. Takie poturbowane basy trafiały w końcu do pieca. Bieńkowski pamięta, jak dziesięć lat temu znalazł „ostatnie basy”.
- To była wiosna. Taka szalona wiosna! Najpierw słońce, potem śnieżyca. Właśnie w tę śnieżycę pukałem do domu jednego ze skrzypków, by go nagrać. Ale jego żona nie chciała mnie wpuścić – bo śnieżyca, bo nabłocimy. Więc skrzypek zaprowadził mnie do szopy. Tam, za traktorem leżało mnóstwo worków po nawozach. A w jednym z nich – basy! Zrobione przez Cabałę! Piękne, trochę tylko rozklejone. Dla mnie to była większa radość, niż, gdybym znalazł skrzypce Stradivariusa.
Znalezisko udało się reanimować lokalnemu lutnikowi. Od tego czasu basy jeździły z Andrzejem i Małgorzatą Bieńkowskimi na nagrania. Dlaczego? Ponieważ gros kapel musiała być rekonstruowana. Gdy Bieńkowscy nagrywali muzykę wiejską dawno minęła moda na tego typu muzykę, a wielu muzykantów straciło już swoje instrumenty.
- Ale ja nie jestem jedynym takim wariatem – mówił z radością Bieńkowski – Mateusz Raszewski działający w Kaliskim odnalazł skarb nad skarby – dziewiętnastowieczne basy kaliskie, ewenement europejski! Basy dwustrunowe, nawiązujące konstrukcją do instrumentów średniowiecznych. Raszewski, nie tylko znalazł te basy, ale i zrobił ich doskonały duplikat. W dodatku odnalazł skrzypka – Leona Lewandowskiego, z którym nagrał płytę z muzyką regionu.
Posłuchaj Leona Lewandowskiego i Mateusza Raszewskiego:
źródło: Muzyka Odnaleziona
Bieńkowski wspominał także Józefa Fiderka ze wsi Kraśnica – skrzypka, który przestał grać po tym, jak skrzypce i basy wyparł akordeon. Na szczęście, nie pozbył się instrumentów. Gdy badacz przyjechał po dwóch tygodniach by nagrać kapelę Fiderka – był oczarowany! Tak „starodawnie” brzmiących opoczyńskich mazurków nie słyszał od dawna!
Patrząc od Opoczna na północ – mikroregion opoczyński kończy się na Pilicy, za nią jest już region rawski. Co ciekawe – rzeka nie wydaje się wielką przeszkodą, łatwo ją przekroczyć, jednak stała się ważną cezurą muzyczną, warunkującą inne ozdobniki, akcentowanie, ba, inne obrzędy weselne.
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadził: Andrzej Bieńkowski
Data emisji: 30.10.2020
Godzina emisji: 15.15
mg