Katarzyna Bednarz pochodzi z tych okolic Beskidu Niskiego. Obecnie ma pracownię lutniczą w Kobylance, na pograniczu Małopolski i Podkarpacia. Jest jedną z niewielu kobiet parających się lutnictwem. Co zadecydowało o objęciu tej drogi? Młoda lutniczka przyznaje, że chciała się uniezależnić, dlatego wybrała liceum plastyczne im. Antoniego Kenara w Zakopanem – było wystarczająco daleko od domu. Tam znalazła się na kierunku lutniczym, o którym, jak zdradziła, nic wówczas nie wiedziała. Nie umiała także operować narzędziami, w pierwszej klasie skończyła z dłutem wbitym w rękę. Z roku na rok było jednak coraz łatwiej i wkrótce Katarzyna Bednarz zalazła się na studiach lutniczych.
- Od początku się buntowałam. W liceum na dyplom zrobiłam gitarę. Po prostu nie lubiłam skrzypiec – zwierzyła się lutniczka. – Na studiach nie było już tak łatwo uciec przed systemem, przez 3 lata licencjatu robiłam więc skrzypce. Ale na magisterce zajęłam się lirami korbowymi. Zawsze mnie interesowały dziwne instrumenty, może nie tyle „dziwne”, co „nieklasyczne”.
W tworzeniu lir korbowych Katarzyna Bednarz odnalazła swoją niszę – szansę na połączenie przyjemnego z pożytecznym (i pozwalającego na zarobek). Jednak w pewnym momencie w jej życiu pojawiła się tajemnicza postać, która zmotywowała ją do pochylenia się nad skrzypcami, których tak nie lubiła.
- Pewnego dnia zadzwonił do mnie Bogdan Klimczyk, grafik, mieszkający na terenie Ropy. Wspomniał o Antonim Hyblu, którego postać bada od kilku lat. Wymieniamy się informacjami na jego temat. Ja zaczęłam odwiedzać muzea, by zobaczyć instrumenty, które wyszły spod ręki Antoniego Hybla – mówiła Katarzyna Bednarz.
Antoni Hybel
Antoni Hybel urodził się w 1872 r., zajmował się rzeźbą, malarstwem, był także lutnikiem-samoukiem. Wiadomo, że uczył się stolarstwa u swojego dziadka, był rzeźbiarzem, zatem bliska mu była sztuka władania dłutem. Wieść niesie, że kiedyś Hybel trafił do Włoch, gdzie kupił instrument, na którym się wzorował, tworząc własne egzemplarze skrzypiec.
- Zaczął eksperymentować. Nie jedno rozwiązanie klasyczne uważał za niepoprawne. Na przykład twierdził, że płyta spodnia skrzypiec powinna składac się z 1 kawałka, nie z 2. Wtedy lepiej rozchodzi się brzmienie – mówiła Katarzyna Bednarz – Stworzył spis różnych prawideł, które teraz uważamy za oczywiste, ale Hybel spisywał to z doświadczeniem, że ludzie nie mają takiej wiedzy. Na przykład spuszczanie włosia ze smyczka po każdym graniu, czyszczenie instrumentu z kalafonii… On bardzo dużo wiedział! Ale chciałabym dotrzeć do tego, skąd!
Rekonstrukcja skrzypiec z "duszą skrzydlatą" autorstwa Katarzyny Bednarz
Jednym z najciekawszych osiągnięć muzycznych Hybla było stworzenie skrzypiec z malowniczo brzmiącym elementem – „skrzydlatą duszą”.
- „Dusza skrzydlata” to szereg elementów połączonych ze sobą, opisywana bywa jako „wirek” czy „wirnik”. Ale trudno to na dobrą sprawę opisać – tłumaczyła lutniczka. – Antoni Hybel w 1925 roku złożył w biurze patentowym w Warszawie patent na skrzydlatą duszę i na swoje skrzypce, które nazwał „skrzypcami polskimi”.
Wszystko, co Hybel zastosował w swoim instrumencie, opisał w dokumencie porównującym jego rozwiązania z rozwiązaniami klasycznymi. Był jeszcze drugi dokument, opisujący budowę „polskich skrzypiec”. Jak przyznaje Katarzyna Bednarz, dość chaotyczny i pisany trudnym językiem. Lutniczka jest w trakcie rozszyfrowywania tego, co autor miał na myśli.
- Na pewno odwrócony ślimak miał ułatwić skrzypkowi naciągnięcie struny. Jeśli chodzi o ścięcie z prawej strony u góry: było po to, by muzyk bez bólu nadgarstka mógł dojść do najwyższych pozycji. Hybla miał też swoją teorię na temat otworów rezonansowych. Stworzył też specjalny podbródek, który wydobywał ze skrzypiec bardziej „mistyczne” dźwięki. Muzyk miał się wtedy czuć, jak podczas grania w lesie. Powstawały jakieś szmery, szumy, które miały mu pomóc i zrelaksować go podczas grania.
Dlaczego te innowacyjne i przyjazne muzykom rozwiązania nie doczekały się popularności?
- Można mniemać, że chodziło m.in. o to, iż Hybel bardzo się nie lubił z tamtejszym proboszczem. W jednym z obrazów Hybel wykorzystał podobiznę proboszcza, przedstawiając wizerunek diabła. Wiem też, że na zasadzie wolnego słuchacza uczestniczył w zajęciach w rzeźby i malarstwa w Krakowie. Co dalej się stało z edukacją Hybla? Nie wiadomo. – Mówiła o tajemnicy artysty Katarzyna Bednarz – Nie wiadomo też, ile instrumentów tak naprawdę wyszło spod jego ręki. Wiemy o czterech, choć są pogłoski o instrumencie we Fracji… Mam nadzieję, że ktoś gdzieś na strychu ma jeszcze jego instrument i pomyśli, że warto go odkurzyć…
W porozumieniu z Muzeum PTTK w Gorlicach, Katarzyna Bednarz odrestaurowała 2 z instrumentów Hybla. Dzięki temu może usłyszeć, jak grają. Ale czy grały tak niemal 100 lat temu? Lutniczka może tylko przypuszczać. Na Targowisku Instrumentów (sob., 19.06, od 11.00) będzie można spróbować wysłyszeć różnice między instrumentem z klasyczną duszą a tym z duszą „skrzydlatą”.\
wnętrze skrzypiec z "duszą skrzydlatą"
W audycji słuchaliśmy także fragmentu koncertu słowackich artystów Ferko i Martinki. To niezwykłe romskie rodzeństwo jest wspaniałym przykładem na to, jak, mimo nieszczęścia i choroby, można czerpać (i dawać) ogromną radość z muzyki! František i Martina Duda to duet śpiewaczy, mający w swoim repertuarze kilkaset romskich pieśni, których gros nauczyli się od swojej babci. Artyści śpiewają zazwyczaj a cappella, Martina snuje główną melodię, Ferko ustami imituje brzmienie gitary, a dłońmi wybija rytm.
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadziła: Magdalena Tejchma
Gość: Katarzyna Bednarz (lutniczka)
Data emisji: 17.06.2021
Godzina emisji: 15.15
mg