W „Źródłach” wysłuchaliśmy archiwalnej rozmowy (z 2018 r.) ze Stanisławem Witkowskim, zmarłym kilka dni temu mistrzem muzyki kieleckiej, bez którego nie powstałby zespół Tęgie Chłopy, nie odbyłyby się Tabory Domu Tańca w Sędku, ani spotkania młodych muzykantów w Rakowie. Audycję ilustrowały także archiwalne nagrania Kapeli braci Witkowskich oraz uczniów pana Stanisława – Tęgich Chłopów.
Rodzinna Kapela braci Witkowskich, którą współtworzył (i założył) Stanisław Witkowski, była niezwykle popularna w latach 50. w rejonie Opatowa i Łagowa. Sam Stanisław znany jest głównie z gry na klarnecie, ale bliskie były mu także trąbka i saksofon. Upodobał sobie „chłopy” – świętokrzyskie „śpiwy”. Nie nad wyraz będzie stwierdzenie, że to właśnie dzięki Witkowskiemu wiele osób usłyszało o muzyce z Kielecczyzny. Do jej popularyzacji przyłożyli rękę muzycy zespołu Tęgie Chłopy – uczniowie pana Stanisława, którzy właśnie od niego przejęli wiele melodii.
- Z nauką gry było trudno, nie było nut ani nagrań. Zaczynałem w Orłowinach koło Łagowa grą na piszczałce na pastwisku, chodząc za krowami – wspominał Stanisław Witkowski.
Po wojnie w 1947 roku rodzinę Witkowskich przesiedlono pod Opatów. Niebawem Stanisławowi udało się kupić klarnet. Był „nieuzbrojony” – nie miał wszystkich klap. „To był taki polski klarnet C”. Uczęszczał do Józefa Grudnia – kapelmistrza z Opatowa.
- Kapelmistrz z Opatowa mówił mi, że nie miał takiego zdolnego ucznia jak ja. Z każdym zawodem, mówię, trzeba się urodzić. Można słuch mieć, ale nie będzie tych chęci, tego zapalenia. A jak jest zapalenie i człowiek urodzony w tym kierunku, to musi zdobyć ten zawód!
Przełom lat 40. i 50. Witkowski określał jako „ciekawy” – nie było radia, telewizorów, nie było skąd brać melodii do nauki. Wiejscy muzykanci byli zazdrośni i strzegli swoich tajemnic. „Jak już mieli kogoś uczyć, to pytali «za ile?»”, wspominał klarnecista. Zaś klarnet był nowością. Niewiele osób w tym regionie (na wsiach) znały ten instrument. Dlatego Witkowski szybko zdobył popularność.
- Wciskałem się na siłę i zacząłem grać na weselach. Kiedyś wesela były duże, około pięciuset gości na każdym. W czasie odpustu odbywały się w naszej okolicy aż trzy zabawy. Wcześniej wszystkie kapele prezentowały się przed kościołem, na sumie, żeby ludzie chcieli iść na ich potańcówkę. Czasem grałem na dwóch weselach jednocześnie. Raz na pasie mnie prowadzili, żebym nie uciekł do tych drugich, takie były cyrki – wspominał weselne grania w regionie świętokrzyskim Stanisław Witkowski.
W audycji usłyszeliśmy także nagrania tureckiej pieśniarki śpiewającej po hiszpańsku – Elif Sanchez – z albumu „Mi Voz”.
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadził: Kuba Borysiak
Data emisji: 10.08.2022
Godzina emisji: 15.15