Kultura Lasowiaków to nieodłączny, a dopiero co odkrywany na nowo element kulturalnego dziedzictwa Podkarpacia. Wydarzenia festiwalowe obejmują podkarpackie miejscowości w tym: Tarnobrzeg, Ulanów, Kolbuszową Górną, Rudnik nad Sanem czy Stalową Wolę.
Główny organizator – Województwo Podkarpackie – zaprosił do udziału wiele instytucji kulturalno-etnograficznych, m.in.: Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej i Muzeum Etnograficzne im. F. Kotuli w Rzeszowie.
We czwartkowych „Źródłach” o szczegółach najbliższej odsłony Festiwalu – odbywającej się w Tarnobrzegu – mówiła Renata Domka z Tarnobrzeskiego Domu Kultury. Przypomnieliśmy także postać Marii Kozłowej (1910-1999) legendarnej lasowiackiej twórczyni ludowej, mural jej poświęcony (autorstwa Arkadiusza Andrejkowa) zostanie odsłonięty 8 września w okolicy dawnego Machowa, nieistniejącej już rodzinnej wioski artystki.
- Arkadiusz Andrejkow wydobywa z niepamięci postacie związane z naszym regionem i umieszcza ich wizerunki na ścianach. Tradycyjny mural Marii Kozłowej powstanie w szczególnym miejscu. Będzie mogła z niego patrzeć na swoją wioskę Machów – mówiła Renata Domka. – Ten, z którego kiedyś została wysiedlona, o którym pisała, do którego tęskniła. Mural zostanie umieszczony na budynku kopalni, za co jesteśmy bardzo wdzięczni.
Organizatorzy stworzyli projekt „Akademia Lasowiaka” przeznaczony dla najmłodszych, by uczyć kultury u podstaw. Gdzie szukać Lasowiaków? Kim byli? Odpowiedzi na te pytania znajdziemy w specjalne przygotowanej książeczce, do której piękne autorskie ilustracje stworzyła Agnieszka Stanielewicz – artystka ze Stalowej Woli. W publikacji znajdziemy m.in. gadkę o sercu lasowiackim, która przekazywana była z pokolenia na pokolenia, a spisana została przez Renatę Domkę.
- Wspomnimy także o tym, co było tu wcześniej: Puszczy Sandomierskiej, Lesie Zwierzynieckim czy, mniej znanej mieszkańcom Tarnobrzega, Rzece Smarkatej. Świetnie opowiada o tym Janusz Wepsięć (Natura 2000) – mówiła organizatorka. – Trudno mówić o kulturze Lasowiaków dosłownie. Ona w pewnym momencie została przerwana, choćby przez industrializację, ale i zawiłości historyczne. Teraz poznajemy ją w zmienionej formie, ale i przetwarzamy przez siebie. Nie jest tak żywa jak niektóre kultury ludowe. To raczej dziedzictwo, które chcemy poznać i nawiązać do niego.
Dlatego ważnym aspektem będzie piątkowy wieczór w Tarnobrzegu. Uczestnicy Dni Kultury Lasowiackiej znajdą powrócą do Machowa Marii Kozłowej (za pośrednictwem opowieści dr Elżbiety Wiązek). Machów ma stać się symbolem historii Lasowiaków, ale i drogowskazem na przyszłe lata. Na jakie dziedzictwo powinni stawiać mieszkańcy Tarnobrzega? Czy kultura lasowiacka naprawdę jest im bliska? Na te pytania postarają się odpowiedzieć sobie uczestnicy debaty towarzyszącej obchodom.
Trudno mówić o kulturze Lasowiaków dosłownie. Ona w pewnym momencie została przerwana, choćby przez industrializację, ale i zawiłości historyczne. Teraz poznajemy ją w zmienionej formie, ale i przetwarzamy przez siebie. Nie jest tak żywa jak niektóre kultury ludowe. To raczej dziedzictwo, które chcemy poznać i nawiązać do niego. Renata Domka
Nie zabraknie także pokazów: lasowiackich kulinariów, rękodzieła, tańca i śpiewu. Renata Domka wspominała m.in. o Małych Lesiokach z Tuszymy. Tuszyma nie jest miejscem, gdzie Lasowiacy mieszkali. Ale w zespole działają potomkowie Lasowiaków wysiedlonych z Machowa. Ich dziadkowie pamiętają pieśni, obrzędy, stroje, więc członkowie zespołu odtwarzają i ożywiają te wspomnienia.
Tarnobrzeska odsłona Festiwalu, który zawita także w innych miejscowościach na mapie Podkarpacia, odbywa się dziś i jutro (9.09 br.). Uroczysty finał wydarzenia odbędzie się 18 września w Stalowej Woli.
Plakat II Festiwal Kultury Lasowiackiej
Słuchaliśmy także archiwalnych nagrań Marii Kozłowej, zebranych przez Mariana Domańskiego w roku 1977 podczas IX OFKiŚL w Kazimierzu. Kozłowa zdobyła wówczas pierwszą nagrodę. Kozłowa (1910-1999) w Machowie koło Tarnobrzega. Była wszechstronną artystką ludową: śpiewała, haftowała, rzeźbiła i malowała.
- Ludzie wcześniej to żyli inaczej. Mieli swoje przesądy, domyślali się nieszczęść z różnych przyczyn. Może nie tych szkół, nie byli wykształceni? Pamiętam, jak śp. tatuś nasz uczył czytać i pisać w szkole zimowej. Nic dziwnego, że ci ludzie mogli wierzyć w te wszystkie rzeczy, które przechodziły z dziada-pradziada. Na darmo, żeby ich ktoś odpędzał. Jeszcze za moich czasów! Pamiętam takie wierzenia: jak ktoś przejdzie komuś przez drogę albo kot przeleci, albo zając, to nieszczęście. Lepiej się do domu wrócić. A wcześniej się wozami jeździło. To jak chłop jechał wozem i kobita przeszła mu drogę na poprzek, za skarby już nie pojechał nic załatwiać, bo go miało spotkać nieszczęście – wspominała Maria Kozłowa.
Artystka dała także ludową receptę na różę, a także na odmawianie uroku. Bo w każdej wsi była jakaś starsza kobieta „co tylko popatrzyła i mogła urok dać”. „Ludzie dziwnie ją traktowali, każdy splunął, kiedy przeszła” – mówiła Kozłowa.
Śpiewaczka wspominała także szkołę, ciężką, z agresywnymi nauczycielami bijącymi uczniów. Elementarz? Był jeden na kilkoro dzieci. Pisało się na tabliczkach, o zeszycie nie było mowy…
- Obuwia też nie było. Albo ubrania. Jedne buty. To te co szły na rano ubierały, a potem te, co szły na popołudnie zamieniały…
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadziła: Magdalena Tejchma
Data emisji: 8.09.2022
Godzina emisji: 15.15