Młodzi na Święcie Niepodległości. Młoda Harta i Kapela Adama Kaisera zagrają do tańca

Ostatnia aktualizacja: 10.11.2022 08:00
Założycielem i kierownikiem tego składu był zmarły w tym roku Andrzej Sowa z legendarnego rodu Sowów z Piątkowej na Rzeszowszczyźnie. Kontynuując tradycję rodzinną, repertuar i swoją wiedzę przekazał muzykom Kapeli Ludowej Młoda Harta.
Audio
Kapela Młoda Harta, kontynuuje muzyczny dorobek ludowej kapeli Sowów.
Kapela Młoda Harta, kontynuuje muzyczny dorobek ludowej kapeli Sowów.Foto: Grzegorz Śledź/PR2

Muzycy grają melodie Pogórza Dynowskiego, grane przed laty przez Kapelę z Piątkowej, polki, sztajerki, oberki. Ich lider Andrzej Sowa pochodził z muzykalnego rodu Sowów, zwanego Dynastią Sowów, jest założycielem i kierownikiem kapeli ludowej Młoda Harta działającej przy Zespole Szkół nr 2 w Harcie od 2004 roku.

W archiwalnym nagraniu  mówił: - Wywodzę się ze słynnej rodziny Sowów z Piątkowej. Ze składu oryginalnego już nikt nie żyje. Żyją jeszcze tacy, którzy później dochodzili, ale to już nie ta wspaniała czwórka, w której grali Wojciech, Józef z Potoka, Józef cymbalista i Pieter. Śpiewacy również nie żyją: Stanisław Pępek, Bober, Piech - umarli w latach 80. i 90.

Dziadek Andrzeja Sowy ożenił się w Harcie, stąd jego wnuk rozpoczął działalność w tej miejscowości.

CZYTAJ TEŻ: Pożegnanie Andrzeja Sowy

- Jako Młoda Harta gramy ten sam repertuar, co Kapela Sowów: polki, sztajerki, oberki, kontynuujemy ich tradycję – opowiadał Andrzej Sowa. – Po śmierci członków kapeli powstała wielka dziura, którą próbowano łatać akordeonami, a ja postanowiłem, że będę kontynuować repertuar w stylu, w jakim grali Sowy. Oczywiście, utwory obecnej kapeli inaczej brzmią pod smyczkiem młodych skrzypków, niż Wojciecha, który zjadł na tym zęby i był wyśmienitym skrzypkiem. Staramy się to kontynuować z dwóch powodów: sentymentu rodzinnego i piękna tej muzyki, której nie wolno zapomnieć.

Kapela Sowów grała najwięcej wolnych polek i walczyków również ludowych tramelek. W owych czasach było zapotrzebowanie na tego typu muzykę. - W latach 70. jeszcze nie czułem tej muzyki. Owszem, pamiętałem, co ojciec grał, ale nie przejmowałem się tym zbytnio, po prostu chałturzyłem na weselach – wspominał Andrzej Sowa. – Uczyłem się od ojca z płyt i nagrań. Najtrudniejsze jest trylowanie, bo Wojciech nie potrafił pustym smyczkiem przeciągnąć po strunach, on musiał coś tam zawsze dodać i pięknie przyozdabiał.

W Piątkowej wszyscy pamiętają o Kapeli Sowów. W noc wigilijną i noc przed Wielkanocą organizowane jest oczekiwanie, na które przyjeżdżają ludzie grający na instrumentach z całej wsi i okolicy. Grają pieśni adwentowe, kontynuują tradycję Sowów.

Z kolei Kapela Adama Kaisera z Przyprostyni powstała w 2009 roku. Tworzą Adam Kaiser grający na koźle oraz Martyna Żurek, która śpiewa oraz gra na skrzypcach i mazankach. Adam (ur. 1988) jest absolwentem Państwowej Szkoły Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Zbąszyniu. To właśnie tam zaczęła się jego przygoda z muzyką ludową. Grę na koźle ślubnym i weselnym rozpoczął w 1999 roku, pod okiem mistrza Henryka Skotarczyka. Umiejętności rozwijał pod okiem Mistrza Leonarda Śliwy. Martyna (ur. 1989) pochodzi z Kościana. W 2000 roku rozpoczęła nauki pod okiem Mistrza Tomasza Kicińskiego w kapeli dudziarskiej Sokoły. Z biegiem lat coraz częściej odwiedzała Zbąszyń i ostatecznie w nim zamieszkała. Koźlarskiej muzyki uczył ją Mistrz Leonard Śliwa. Kapela zdobywała nagrody m.in. w konkursie Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu nad Wisłą, w konkursie Kapel Dudziarskich w Bukówcu Górnym czy Turnieju Muzyków Prawdziwych oraz i Wojewódzkim Przeglądzie Folklorystycznym w Szreniawie.

Skrzypaczka Martyna Żurek i koźlarz Adam Kaiser, laureaci jednej z drugich nagród na minionym 55. OFKiŚL w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą w kategorii kapel to z jednej strony muzycy ludowi wychowani w tradycyjnym stylu muzycznym, ale z drugiej strony to także młodzi artyści o własnych potrzebach muzycznych, zaangażowani w nowe projekty folkowe, m.in. zespół Ziele. Czy ta dychotomia jest dla nich powodem jakichś kłopotów czy wątpliwości? Czy problematyczne jest takie balansowanie na granicy stylów muzycznych? Czy muzyka tradycyjna ma jakieś granice? O to naszych bohaterów pytał Kuba Borysiak.

- Gramy ciągle te sam melodie, ale jeśli chodzi o muzykę tradycyjną, to owszem: ramy są sztywne. Nie wymyślamy tu czegoś na nowo, ale ciągle jest ogromny zasób utworów, które wyszły już z użycia i nie są grane. My staramy się je grać, oczywiście w sposób tradycyjny, ale mimo wszystko jesteśmy dwójką żywych organizmów, które mają swoje uczucia. Te emocje znajdują odzwierciedlenie w sposobie, w jakim gramy. To jest część muzyki tradycyjnej. Owszem. utwór jest ten sam, mogą go grać różne kapele, ale każda go zagra inaczej. To jest ten styl wykonawczy, którego my tez poszukujemy - tłumaczyła w audycji Martyna Żurek.

Co wolno, a czego nie wolno

W muzyce tradycyjnej na pewno możemy mówić o pewnych podstawowych zasadach wykonawczych, przy których własna inwencja twórcza nie jest bardzo pożądana, i wręcz źle widziana. Jednak zmiany się zdarzają, i to nieplanowane. - Na przykład instrumenty inaczej stroją... One też mogą żyć swoim życiem i gadać po swojemu, czasem musimy się podporządkować temu, co one zechcą nam zagrać. Jak zaczynałem grać, to grałem z nut, bardzo prosto zapisanych. Z czasem nut robi się więcej, robi się przednutki, ozdobniki, żeby ubogacić utwór. Wpływają na to doświadczenie i to, że gra się z różnymi ludźmi i różne wykonania się słyszy. Jak jest cały czas wyraźnie słyszalna melodia, to dodatki to tylko dodatki - mówili Adam Kaiser i Martyna Żurek.Martyna Żurek i Adam Kaiser z Kapeli Koźlarskiej Adama Kaisera z Przyprostyni Martyna Żurek i Adam Kaiser z Kapeli Koźlarskiej Adama Kaisera z Przyprostyni


Trudno im wytłumaczyć, dlaczego wiedzą dobrze, jak grać melodie tradycyjne. Gdy się nad tym głębiej zastanowić, to każdy przyzna, że to musi być jakaś supermoc! Muzycy twierdzą, że po prostu to czują, dzięki wieloletniemu obserwowaniu swoich mistrzów po prostu wiedzą, co wolno grać i jak. Przy folku pozwalają sobie na eksperymentowanie i wyżycie, na które w muzyce tradycyjnej nie ma może tyle miejsca. - Jest ileś tych melodii, ale sposobów ich grania - tysiące! 

- Tradycja nie jest tworem statycznym. My nie siedzimy pod chatą, nie jeździmy koniem do pracy. Jak więc zapatrywaliby się na naszą muzykę ci, którzy żyli 100 lat temu? Może by powiedzieli, że tak nie można, a może by im się podobało. To rzeczy bardzo subtelne - mówiła Martyna Żurek w odpowiedzi na pytani, czy można tradycję jeszcze rozwijać. - Na pewno wiem, że nasza tradycyjna muzyka to jest przepastne źródło, że mogę nad nim jeszcze dużo pracować i wysłyszeć nowe rzeczy, spróbować ograć je jeszcze lepiej. Wiem, że jeszcze dużo rzeczy przede mną.

Zespoły wystąpią na Festiwal Niepodległa na Krakowskim Przedmieściu już w ten piątek, 11 listopada!

***

Na audycję "Źródła" we czwartek (10.11) w godz. 15.15-16.00 zaprasza Magdalena Tejchma.