- Ciągle jest to dla mnie bol, który mam na co dzień z tyłu głowy. To ból tego, że odchodzi kultura. I odchodzi bezpotomnie, bo nie ma takiej ciągłości. Zdajmy sobie sprawę z tego, że w latach 2003-2005 nagrywaliśmy muzykantów, śpiewaczki, którzy mieli 60-70 lat. Zarówno dziewczyny jak i chłopcy uczyli się grać i śpiewać mając około 10 lat. Ich nauczycielami byli artyści urodzeni w końcu XIX albo na początku XX wieku! – podkreślił Bieńkowski – Warto sobie uświadomić, czym była Ukraina wtedy, na początku stulecia…
Małżeństwo Bieńkowskich docierało w różne miejsca, w tym do wsi w północno-zachodniej i północnej Ukrainie, w których czas zdawał się zatrzymać na początku XX wieku. Wpłynęła na to m.in. znaczna izolacja wielu z tych miejscowości, ze względu na otoczenie ogromnymi obszarami bagien…
- Gospodarka była całkowicie samowystarczalna, a do miasta jeździło się czasami po to, by kupić sól albo naftę… Choć też nie miało się za co kupić. Handlowano rybami. Ale to była nieopisana bieda. Brak ziemi. I co się dzieje? Wybucha woja. Ale tych regionów to nie dotyczy. Tam naprawdę trudno było się przedrzeć armii. Oczywiście były walki partyzanckie. UPA, Armia Krajowa, Armia Radziecka… A po wojnie nastąpiły represje. Ludzie całymi wioskami byli wysyłani na Sybir. We wsiach zostawały tylko starsze kobiety. Same.
Etnograf nagrywał głównie śpiewające kobiety, ale nie gardził także nagraniami muzykantów, o ile udało się takich znaleźć. W dzisiejszej audycji usłyszymy nagrania z takich właśnie odciętych od świata ukraińskich wsi (niektóre z nich leżą dosłownie na granicy tzw. Zony, czyli formalnie „Strefy Wykluczenia wokół Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej” – wielkiego, wysiedlonego po katastrofie w 1986 r. obszaru).
- Ja oczywiście tez to narywałem. Wyobraźcie sobie Państwo niewielką izbę. Całą wybitą na ścianach, z tym wschodnim przepychem, kwiecistymi dywanami, a na ich tle – panie w kwiaciastych chustach i sukniach. Coś rozkosznego – wspominał Andrzej Bieńkowski nagrywanie ukraińskich śpiewaczek.
W audycji słyszeliśmy także nagranie instrumentalne – zagrane na tzw. dudce, czyli fujarce. To popularny tam instrument, choćby ze względu na problem z dostępnością „części” do skrzypiec. Jeśli np. w skrzypcach pękła struna, do miasta trzeba było płynąć łódką przez mokradła kilka godzin, a i tak nie było gwarancji, że w tymże mieście tę strunę się kupi. Wówczas w sukurs przychodziła dudka, na której można było nie mniej finezyjnie, niż a skrzypcach, grać do tańca.
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadził: Andrzej Bieńkowski
Data emisji: 21.03.2023
Godzina emsiji: 15.15