Marysia i Patryk dzielą się swoim doświadczeniem znoszenia barier między muzyką tradycyjną a konwencjonalną edukacją muzyczną. Sami piszą o sobie tak: „Oboje jesteśmy wykształconymi muzykami po akademiach muzycznych i działamy na rzecz obecności muzyki tradycyjnej w szkołach i uczelniach muzycznych. To, co w wielu krajach wydarzyło się już lata temu czeka i nas, choć brakuje rąk do pracy i odpowiedniego podejścia do muzyków, pokazującego jak wysoką wartość artystyczną ma nasza rodzima muzyka wiejska. Więcej wykształconych muzyków pochylających się nad tą sztuką ludową, chcących zrozumieć niejako odrębny język muzycznej wypowiedzi, może naszym zdaniem przyczynić się do rozpowszechnienia tej muzyki, granej na jak najwyższym poziomie warsztatowym i poszerzyć środowisko muzyki tradycyjnej o nowe jakości i podejścia.” Tak przedstawia się to w teorii. W dzisiejszym magazynie kultury ludowej rozmawiamy o praktyce.
Muzyka klasyczna i muzyka tradycyjna – dwa światy
Na pytanie, czy ich pierwsze skojarzenia z muzyką tradycyjną wywodzą się w choćby najmniejszym stopniu z edukacji muzycznej w szkole Maria i Patryk przecząco kręcą głową.
- Wydaje mi się, że jest parę takich przekonań a propos muzyki tradycyjnej – podejmuje Patryk. - Jest taka „nieelegancka”, „nieokrzesana”. Nie wypada muzykowi klasycznemu się parać taką muzyką, bo kojarzy się z jakąś biesiadą, z jakąś swawolą. Z czymś naprawdę przaśnym. Mam wrażenie, że po prostu odnosimy się do dwóch zupełnie innych obrazów tej muzyki.
Patryk Petersson jest doktorantem Akademii Muzycznej, jego doświadczenie wybiega poza polskie podwórko. Nawiązuje kontakty z uczelniami w Skandynawii. „Dla przykładu – w Sztokholmie wydział muzyki tradycyjnej istnieje… 40 lat” – wskazuje nasz rozmówca – „Helsinki – 30 lat”. Uczelnie na północy oferują swoim uczniom nie tylko zgłębianie kultury danego kraju, ale i muzyki etnicznej i world music.
Maria Stępień wspomina swoje początki z muzyką tradycyjną – ładnych parę lat temu na festiwalu Wszystkie Mazurki Świata (tegoroczna edycja już od 17 kwietnia!). Wówczas jako klasyczna młoda skrzypaczka zobaczyła na scenie Jana Gacę.
- Usłyszałam, jak gra muzykę do tańca, zobaczyłam tłum tańczący na dużej Sali. Kompletnie mnie to porwało i oczarowało! W tym momencie wiedziałam, że po prostu muszę tak grać. Od tego czasu zaczęłam swoją praktykę wykonawczą na skrzypcach dzielić takie dwa światy, ten klasyczny i ten tradycyjny.
Maria Stępień zauważa, że muzykę tradycyjną często mierzy się „klasyczną miarą”, mimo że prawa nią rządzące są odrębne. To, co klasycznie kształcony muzyk może uznać za błąd, w tradycyjnej muzyce bywa przejawem prawdziwego kunsztu.
- Trzeba mieć świadomość, że muzyka tradycyjna i klasyczna są zupełnie oddzielne. Że to zupełnie inny język muzyczny, który rządzi się zupełnie innymi prawami i tam, gdzie, na przykład, może się wydawać klasykom, że jest nieczysto, to często jest po prostu system mikrotonowy albo skala nietemperowana. Tam, gdzie niektórzy mogą powiedzieć, że jest nierówno tak naprawdę jest piękne, specyficzne dla polskiej kultury, rubato.
Ogniska Muzyki Tradycyjnej. By rozniecić iskrę!
Program Ogniska Muzyki Tradycyjnej ma wypełniać lukę lub wspierać obecnych już na danym obszarze liderów, edukatorów i animatorów kultury tradycyjnej. Piotr Piszczatowski podkreśla, że nie chodzi jedynie o naukę gry czy tańca. Celem jest wzbudzenie poczucia pewnej misyjności dla lokalnej społeczności. A także uświadomienie, że muzyka tradycyjna nie musi pojawiać się tylko od święta.
Muzyka tradycyjna jak jazz, czyli nie do końca puste frazesy
Jeśli nie klasyka, to co? Czy można w kulturze wysokiej czy popularnej znaleźć coś bliskiego muzyce tradycyjnej? Patryk Petersson przywołuje jazz, jako podobny do muzyki wsi.
- Czasem to oklepany przez jazzmanów frazes, ale jednak sam temat feelingu – tego, że zapisujemy w jazzie równe ósemki, a to jest swing i nie ma problemu z tym, żeby wytłumaczyć, czym ten feeling jest, bo mamy przecież nagrania, do których się odnosimy. Mamy tańce tradycyjne, te latynoskie korzenie, które mocno się zakorzeniły w muzyce jazzowej. Widzę bardzo dużo takich elementów wspólnych. Tego, że sedno tej muzyki leży nie w samych „nutkach”, nie w dźwiękach, które są zapisane, ale w tym, co się dzieje poza tym. Czyli tym, co się dzieje w sekcji Rytmicznej, w interpretacji nut.
Eksperyment społeczny, czyli „test Klejnasa”
Maria i Patryk od kilku lat planowali, jak przełamywać stereotypy i bariery wokół muzyki tradycyjnej. Jak wyjść z nią do (młodych) ludzi? Nowa dyrektorka szkoły muzycznej w Łodzi zaproponowała, by spróbować z jej uczniami.
- Stwierdziliśmy, że muzyka obroni się sama, więc postaramy się tą właśnie muzyką zainteresować uczniów – wspomina Petersson. – I zaczęliśmy od tego, że po prostu zagraliśmy muzykę tradycyjną. Utwór z łowickiego.
Uczniowie zareagowali uśmiechem. Prześmiewczym. Jednak chwilę później okazało się, że „prosta ludowizna” wcale nie jest taka prosta. Nasi goście skonfrontowali uczniów z muzyką Stanisława Klejnasa.
- „Zapraszam wszystkich Słuchaczy do wzięcia udziału w „teście Klejnasa” – mówi Maria Stępień. – Jest bardzo prosty. Polega na tym, że gram utwór Stanisława Klejnasa, a słuchający muszą rozpoznać, jakie to metrum i, w którym miejscu jest pierwsza miara. Podejrzewam, że wierni słuchacze Źródeł nie będą mieli z tym takiego kłopotu, jak miała młodzież szkolna – dodaje.
- Naszym śmiałkom ze szkoły muzycznej, a było ich całkiem sporo, poszło tak, że nikt nie wiedział gdzie jest „raz” ani jakie to metrum. Nagle się okazało, że może w tej muzyce być coś interesującego, coś, co wciągnie. Że dla muzyków wykształconych klasycznie kwestia tej „prostackości” tej muzyki, wyobrażenia o tej muzyce, właśnie powstrzymuje ich przed tym, żeby się w ogóle w nią jakkolwiek zagłębiać – zwraca uwagę Patryk Petersson.
Według naszego rozmówcy nawet w nagraniach ukazujących muzykanta w nienajlepszej formie można doszukać się wyjątkowej wartości artystycznej: muzyki, rytmiki.
- To właśnie zrozumienie tego, co tak naprawdę tam się dzieje, odsłania przed nami całą złożoność tej muzyki, która zdecydowanie może być atrakcyjna dla kogoś, kto pracuje sporą część życia, by ją grać – dodaje muzyk.
Co stało się po zajęciach?
- Myślę, że przekonaliśmy do siebie dużą część publiczności – mówi z uśmiechem Maria Stępień. – Jak wracałam do domu tramwajem w Łodzi podszedł do mnie chłopak, który był wtedy na sali i powiedział, że gratuluje występu, że było to super i, że na początku, wie pani, trochę się podśmiewali. Wiadomo jak ktoś nie zna, to tak reaguje, ale że później ich kupiliśmy.
- Kupiliśmy wszystkich, co było słychać między innymi w brawach, które były coraz większe po każdym utworze. Też wnikliwość, z jaką opowiadaliśmy im o muzyce. Bo nie szczędziliśmy szczegółów, detali, tłumaczenia, co tam się dzieje wewnątrz. Zaintrygowała ich to – dodaje Patryk Petersson.
Polki w filharmonii
Patryk Petersson wspomina skandynawskich muzyków, którzy po kameralnym koncercie w filharmonii na bis grali polskę albo inne ludowe skandynawskie melodie. Przychodziło im to z łatwością, a ponadto – dało się wyczuć, że nie chodzi tylko o „odegranie nutek”, oni naprawdę czuli to, co grali. Czy to możliwy na polskim gruncie scenariusz? Kto wie. Podobno gros z uczniów biorących udział w „teście Klejnasa” zastanawia się już nad założeniem kapeli…
W audycji zaprosiliśmy także na koncert „Chłopi. Wesele Boryny” w ramach Festiwalu Wszystkie Mazurki Świata. Będzio można na nim usłyszeć m.in. bohaterów dzisiejszego magazynu „Źródła”!
W audycji zaprosiliśmy także na koncert „Chłopi. Wesele Boryny” w ramach Festiwalu Wszystkie Mazurki Świata.Tegoroczna edycja ruszy dwa tygodnie po Wielkanocy (17-20 kwietnia). Będzie można na nim usłyszeć m.in. bohaterów dzisiejszego magazynu „Źródła”!
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadziła: Aleksandra Faryńska
Data emisji: 6.03.2024
Godzina emisji: 15.15