Trzeci wymiar dopiero wkracza do kin, ale, jak uważa wielu, jest przyszłością filmu. - To trzecia rewolucja, po dźwięku i kolorze - mówi Jerzy Hoffman, który swój kolejny w swojej karierze film historyczno-kostiumowy postanowił poświęcić jednej z najważniejszych dla polskiego narodu bitew.
Trzeci wymiar po polsku
"1920. Bitwa warszawska" - pierwszy w Europie film fabularny zrealizowany w technlogii 3D - na tle filmów amerykańskich wyróżnia się tematyką: Amerykanie robią głównie filmy fantastyczne (fantasy), natomiast Hoffman zrobił film realistyczny. Poza tym, jak podkreśla reżyser, poziomem technicznym nie ustępujemy twórcom zza oceanu.
- Sądzę, że ta ekipa młodych ludzi, która nad tym pracowała i którą przygotował Sławomir Idziak, nie tylko dorównuje, ale nawet przewyższa ekipy amerykańskie – mówi Hoffman. - Wszystko zostało wykonane u nas, całe oprzyrządowanie jest polskie. Technologia 3D podniosła nam budżet, gdybyśmy jeszcze mieli wszystko kupować czy pożyczać, nie wytrzymalibyśmy tego finansowo. Wszystko jest więc zrobione u nas i wszystko jest w najlepszym gatunku. Okazuje się, że można!
Nowa techologia wymaga nieco innej techniki pracy - reżyser siedzi nie na planie, ale w innym pomieszczeniu, w specjalnych okularach, aby od razu wiedzieć, jaki będzie efekt końcowy. - Do okularów nie było trudno się przyzwyczaić, bo okulary noszę na co dzień. A w pracy z aktorem techologia 3D niewiele zmienia. Jednak, co ważne, nie można liczyć na to, że widz nie zobaczy tego, co jest na czwartym, piątym planie. To nie 2D! W 3D wszystko musi być perfekcyjnie dopięte, kostium musi być "pierwszoplanowy" nawet na czwartym planie. Sztuczne zarosty, zły makijaż – to wszystko natychmiast wyłazi… - przyznaje Hofmann.
Historia ludzi, nie dat
Reżyser nowo powstałej polskiej superprodukcji - tego "wielkiego fresku historycznego" - podkreśla, że jego dzieło pokazuje podmiotowy, indywidualny wymiar historycznych wydarzeń. - To film o ludziach, wielkich uczuciach, wielkich namiętnościach, o wielkiej miłości, ale też o wielkiej nienawiści i podłości. Ideałem dla mnie jest Chaplin, na który chodzą i kucharki, i intelektualiści. - mówi. - Jedni i drudzy się śmieją, jedni i drudzy płaczą. A robiąc film, myślałem przede wszystkim o ludziach młodych - bo oni stanowią 75 procent widowni - o tym, że mój widz o przeszłości nie wie prawie nic. Historia bowiem w naszych szkołach wykładana była w sposób karygodny, tak aby ten przedmiot zohydzić - przekonuje reżyser.
W audycji Anny Fuksiewicz Jerzy Hoffman mówił również o swojej wizji sytuacji politycznej w 1920 roku i konsekwencji bitwy warszawskiej, o wyborze obsady, plenerach i efektach komputerowych. Opowiedział też oczywiście mnóstwo anegdot z planu.
W audycji wykorzystano także wypowiedzi autora zdjęć - Sławomira Idziaka oraz aktorów: Nataszy Urbańskiej i Borysa Szyca.
Audycję przygotowała Anna Fuksiewicz.