Czy Żywny był pierwszym nauczycielem młodego Fryderyka? Nie do końca. Talent chłopca odkryła najpierw matka.
- Pierwszych lekcji gry na fortepianie udzielały pięcioletniemu Chopinowi matka i starsza siostra, Ludwika. Podobno zaczęło się od dosłownego powtarzania przez malca granych przez matkę tańców - mówił muzykolog prof. Mieczysław Tomaszewski w radiowej pogadance pt. "Fryderyka Chopina dzieła wszystkie. Nad Indre i nad Utratą".
23:29 fryderyka chopina dzieła wszystkie (1) nad indre i nad utratą.mp3 Fryderyka Chopina dzieła wszystkie (1) nad Indre i nad Utratą - pogadanka chopinologa Mieczysława Tomaszewskiego o pierwszych kompozycjach Fryderyka Chopina. (PR, 17.12.1998)
Ale już wkrótce okazało się, że oszlifowanie umiejętności małego Fryderyka wymaga profesjonalisty. Ojciec genialnego kompozytora zwrócił się do Wojciecha (a właściwie: Adalberta) Żywnego, który w tym czasie udzielał już lekcji Ludwice, starszej siostrze Fryderyka.
Czytaj także:
Przyjaciel domu
Nauczyciel był Czechem. Przyszedł na świat w 1756 roku. W swojej ojczyźnie studiował grę na harmonii, skrzypcach i fortepianie u Jana Kuchařa, ucznia samego Jana Sebastiana Bacha. Żywny do Polski przywędrował w latach panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego. Tutaj znalazł zatrudnienie na dworze księcia Kazimierza Sapiehy. Przez trzy lata uczył tutaj muzyki. Następnie Żywny przeniósł się do Warszawy, gdzie - dzięki referencjom od magnata - uczniów miał pod dostatkiem.
Jeden z nich, młody Fryderyk Chopin, sprawił, że nazwisko czeskiego pedagoga zapisało się w annałach historii muzyki. Żywny zaczął szkolić chłopca w grze na fortepianie w 1816 roku, gdy ten miał sześć lat i pozostawał jego nauczycielem aż do 1822 roku.
- Żywny ponad wszystko cenił sztukę Bacha, wysoko stawiał również Haydna i Mozarta. Dlaczego jego znakomity uczeń, gdy zaczął się popisywać w salonach i na estradach warszawskich, ani razu nie wykonuje Mozarta, czy Beethovena, Haydna, czy Bacha, a tylko utwory Jiroveca, Fielda i Moscheles? - pytał prof. Tomaszewski, pozostawiając to pytanie bez odpowiedzi.
Z biegiem lat Żywny stał się kimś więcej niż tylko nauczycielem chopiniątek. Zdaje się, że był też przyjacielem domu. Bywał często w domu Mikołaja, grywał z gospodarzem w wista. Spędzał też z u Chopinów święta. O zaufaniu, którym darzył rodzinę, świadczy pożyczka na zakup mieszkania w wysokości 6 tys. złotych polskich, której Żywny udzielił Antoniemu Barcińskiemu, mężowi Izabeli Chopin, siostry Fryderyka. Był w domu Chopinów figurą dobrotliwego wujka.
- We wspomnieniach jawi się Żywny jako postać wprost komiczna, jak z wodewilu - oceniał muzykolog.
Na ten obraz składał się nietypowy sposób mówienia Czecha (posługiwał się mieszanką polskiego i anachronicznej niemczyzny) i wizerunek roztargnionego artysty, na który składały się niedbale dobrane surduty i częstokroć przekrzywiona peruka.
"Polonez As-dur" w prezencie
W 1821 roku jedenastoletni wówczas Fryderyk podarował swojemu nauczycielowi skomponowanego przez siebie "Poloneza As-dur". Był to prezent z okazji imienin pedagoga i jednocześnie jedna z jego pierwszych dojrzałych kompozycji.
- Utwór ten jest jakże różny od polonezów dziecięcych Chopina. Tutaj nie ma już tej naiwnej prostoty, czy prostej naiwności. "Polonez As-dur" jest utworem salonowym, bardzo foremnym, wykwintnym w tonie, w swoim młodzieńczym wdzięku - opisywał prof. Mieczysław Tomaszewski na antenie Polskiego Radia. - Utwór jest zgrabny i lekki, perlisty i potoczysty, pokazuje przyszłego mistrza.
Niedługo później Żywny stwierdził, że nie jest w stanie nauczyć genialnego dziecka już niczego nowego. Sam zrezygnował z udzielania mu lekcji. Fryderyk edukację muzyczną kontynuował u Józefa Elsnera. Ten nie szlifował już jednak umiejętności gry Chopina, tylko jego talent kompozytorski. Obu pedagogów Chopin cenił, o czym świadczą wzmianki w jego korespondencji.
"Nikt mię tu za ucznia brać nie chce. Blahetka powiedział, iż się niczemu tyle nie dziwi, jak że ja się w Warszawie tego nauczyłem. Odpowiedziałem, iż z p. Żywnym i Elsnerem największy osioł by się nauczył" - pisał w jednym z listów, pochodzących z okresu, gdy przebywał w Wiedniu.
Wojciech Żywny zmarł w wieku 86 lat w Warszawie. Do końca trwała przy nim Ludwika Jedrzejewiczowa, siostra Chopina, co tylko potwierdza, jak bardzo zżyty był on z rodziną genialnego ucznia.
bm