"Polonezy” to album, na którym usłyszymy 10-osobową orkiestrę dęta grającą tańce stylizowane autorstwa Maseckiego. Znając poprzednie pomysły pianisty i kompozytora, trudno nie zadać sobie pytanie, czy to kolejna prowokacja, czy całkiem poważne kompozycje. A podczas słuchania tego spokoju nie daje kwestia: skąd się bierze zawarta w jego muzyce folkowa nuta.
- Nie wiem, nie wywodzę się z takiej tradycji. (…) Ten projekt zaczął się od tego, że oglądałem na Youtube film Antoniszczaka z podkładem poloneza, granym przez jakąś orkiestrę dętą. I usłyszałem po raz pierwszy poloneza, który nie jest utworem Chopina, Kilara czy Ogińskiego. Zostałem olśniony tą formą - tłumaczy Masecki.
Gość "Płytomanii” nie czuje jednak, by jego projekt był misją, polegającą na wskrzeszeniu tego tańca. - Po prostu znalazłem sobie niszę, która była do tej pory niezagospodarowana i w nią wskoczyłem - tłumaczył. W radiowej Dwójce wyjaśniał, że nie jest to jego pierwsze spotkanie z orkiestrą dętą, gdyż już wcześniej współpracował z muzykami używającymi takich instrumentów, także w ramach tworzonych wcześniej zespołów.
Młody kompozytor zwrócił uwagę, że istnieje bardzo dużo amatorskich orkiestr dętych, z czego wynika duża rozpiętość w umiejętnościach ich członków. Jest to dla niego bardzo inspirujące.
Masecki zgodził się, że w pewien sposób jego projekt jest grą z formą. Nie są to jednak improwizacje, ale rozpisane utwory.
Na płycie oprócz polonezów znajduje się też oberek i kujawiak.
Audycję prowadził Jacek Hawryluk.