Henryk Mikołaj Górecki przeszedł do historii popkultury jako autor najpopularniejszego arcydzieła muzyki współczesnej. Nagranie III Symfonii z 1992 roku zdobyło szczyty rankingów sprzedaży po obu stronach Atlantyku. Ale masowy sukces Symfonii "Pieśni żałosnych" nie przełożył się na podobne zainteresowanie innymi utworami Góreckiego.
Dlaczego tak się stało? Być może dlatego, że minimalistyczne arcydzieło Góreckiego z 1976 roku stanowi najpełniejszą syntezę jego oryginalnego stylu, a zarazem wyśmienicie wpisuje się w trwającą po dziś dzień modę na ambient i muzykę relaksacyjną. Z drugiej strony, sam kompozytor nie zabiegał nigdy o masowy sukces: w okresie największego zainteresowania swoją twórczością wyprowadził się do wsi Ząb pod Zakopanem (mówił o nim "moje miejsce na ziemi") oraz radykalnie zwolnił tempo pracy, komponując nie więcej niż jeden utwór rocznie i koncentrując się na bezpretensjonalnej, lecz mało spektakularnej muzyce chóralnej.
Górecki różnił się pod tym względem od swoich kolegów i rówieśników: Wojciecha Kilara, którego droga na światowe sale koncertowe wiodła przez Hollywood oraz Krzysztofa Pendereckiego, realizującego z rzemieślniczą pilnością i regularnością kolejne symfoniczne czy oratoryjne zamówienia.
08:18 Henryk Mikołaj Górecki o swej miłości do gór oraz tajemnicy muzyki Henryk Mikołaj Górecki o swej miłości do gór oraz tajemnicy muzyki. (Archiwum PR)
Warto zaznaczyć, że artystyczne drogi najwybitniejszych przedstawicieli pokolenia urodzonego w latach 30. bardzo często się krzyżowały. Wszyscy rozpoczynali od fascynacji abstrakcyjnymi konstrukcjami oraz radykalną brzmieniowością XX-wiecznej awangardy, by w siódmej dekadzie minionego stulecia dokonać wolty ku bardziej tradycyjnym środkom wyrazu.
"Konwersja" Góreckiego miała przy tym najbardziej oryginalny i głęboki charakter. Kompozytor czerpał bowiem z rytmicznej, melodycznej i wyrazowej skarbnicy polskiej muzyki ludowej (w szczególności Śląska i Podkarpacia), dawnej oraz sakralnej. Kontynuował tym samym najlepsze wzorce "etnicznej nowoczesności" czy "narodowego uniwersalizmu", zaproponowane swego czasu przez Fryderyka Chopina, a rozwinięte przez Karola Szymanowskiego.
Można ubolewać, że Górecki nie wykorzystał sukcesu III Symfonii. Z drugiej strony to właśnie w pozornym wycofaniu kompozytora, specyficznej cierpliwości i niechęci wobec muzycznego pustosłowia tkwiła jego największa siła. Dzięki temu muzyka Góreckiego pozostanie częścią światowego dziedzictwa kulturowego jako dokument specyficznej epoki, szczególnego zakątka Europy oraz unikalnej osobowości.
mjm/im