- Schumann to jeden z najgorzej zrozumianych kompozytorów spośród wielkich postaci muzyki – twierdzi stanowczo Paavo Järvi. – W szkole od pokoleń uczono, że Schumann to taka gorsza wersja Brahmsa: świetny w muzyce fortepianowej, ale gorszy symfonik. Uwielbiam Brahmsa, ale to jest kompozytor, który wszystko ukrywa, nie pokazuje siebie, nie zostawia listów, nie daje jasnych wskazówek. Takie są jego utwory: poco forte, moderato… dzięki temu jego muzyka jest tak wspaniała, ale to enigma. Brahms chce, bysmy szukali, szukali, szukali…
Listy Schumanna, pełne wzniosłych słów, poetyckich uniesień i najzwyklejszej przesady stają się dla estońskiego kapelmistrza kluczem do muzyki kompozytora.
- Schumann pokazuje przed całym światem, kim jest i robi to ekstrawertycznym gestem. To neurotyczne wyolbrzymienie. Nie można grać Schumanna i jednoczesnie przepraszać za to, kim był. Niektórzy starają się uładzić jego gesty. Moim zdaniem – to bez sensu! Schumann zawsze dobiera odpowiednie gesty muzyczne. Wyolbrzymione, neurotyczne, nie wolno ich zmieniać. Potrafi w dwie sekundy spaść z wyżyn euforii w otchłań rozpaczy. I to czyni jego muzykę tak bogatą i wyjątkową.
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy, która przeprowadziła Barbara Schabowska.