Vincent Dumestre: naukę muzyki zacznij, rysując instrument
Paul McCreesh zaprezentował na festiwalu Actus Humanus Resurrectio Bachowską Mszę h-moll. Dyrygent konsekwentnie prezentuje dzieła tego kompozytora w kameralnej obsadzie jednego głosu na partię. Tłumaczy to wiernością prawdzie historycznej. - Dla kogoś, kto, jak ja, zna od podszewki włoską i niemiecką XVII-wieczną muzykę wokalną – Schut, Buxtechude, Tunder, a przy tym dba o autentyczność historyczną, wykorzystywanie głosu solo jest naturalne, bo jest to zgodne z realiami historycznymi. Dlatego, jeśli zależy mi na autentyczności, nigdy nie zdecydowałbym się wykonać którejś z pasji z udziałem orkiestry symfonicznej i chóru.
Lionel Meunier: Herreweghe zmienił moje życie
Dyrygent podkreślił, że nie ma nic przeciwko wykorzystywaniu chórów w dziełach Bacha, jednakże irytuje go manipulowanie prawdę historyczną w tym temacie. - Philippe Herreweghe stawia sprawę jasno: mówi, że nie interesują go interpretacje w pojedynczej obsadzie, bo za bardzo lubi brzmienie swego chóru, żeby z niego zrezygnować. Irytuje mnie taka argumentacja, ale przynajmniej jest uczciwa. Mam natomiast problem z Tonem Koopmanem. Uważam, że zamykając się na głos muzykologów, wyrządza sam sobie krzywdę. Skoro ktoś już bierze się za Bacha i decyduje się na wykorzystywanie instrumentów z epoki, to logiczne byłoby pójście jeszcze o krok dalej i uwzględnienie w swoich interpretacjach ustaleń muzykologów i, tym samym, nadanie im autentyczności historycznej.
Paul McCreesh powołał się na interpretacyjne wskazówki Bacha, które niektórzy źle odczytali na korzyść wykorzystania chórów. Twórca odniósł się też do zarzutu, iż Bach musiał dostosować swoją muzykę do słabego poziomu wykonawczego orkiestry i chóru.
***
Rozmawiała: Klaudia Baranowska
Gość: Paul McCreesh (dyrygent)
Data emisji: 28.03.2018
Godzina emisji: 21.00
Rozmowa została wyemitowana w audycji "Filharmonia Dwójki".
bch/pg