W grze Murraya można usłyszeć zarówno wpływy przedwojennych gigantów - Colemana Hawkinsa czy Johnny’ego Hodgesa, jak i muzycznych rewolucjonistów: Alberta Aylera i późnego Coltrane’a. Jednak ograniczanie stylu Murraya do takiej syntezy jest krzywdzące, wręcz niedopuszczalne. Przecież wystarczy posłuchać kilku nut, żeby go rozpoznać.
Ale pięćdziesięciosześcioletni saksofonista nie jest tylko improwizatorem. W swojej długiej karierze dał się również poznać jako znakomity, charakterystyczny aranżer. Opracowywał materiał dla swojego big bandu, później dla oktetu, wreszcie (ostatnio) dla stworzonej przez siebie afro kubańskiej orkiestry z udziałem instrumentów smyczkowych.
Z Davidem Murrayem rozmawialiśmy o sytuacji politycznej na Kubie, o rdzennych wierzeniach ludów zamieszkujących Karaiby, o polityce i, a jakże, o pracy improwizatora i aranżera. Ten ostatni wątek niech zilustruje zdjęcie nut czwartego nokturnu Erica Satiego, nad którym David ostatnio pracuje (u góry strony).
Audycję prowadzili Janusz Jabłoński i Tomasz Gregorczyk.
Aby posłuchać audycji, wystarczy kliknąć ikonę dźwięku w ramce "Posłuchaj" po prawej stronie.