- Janusz Morgenstern wyczuwał potrzeby widzów, i potrafił na nie odpowiadać, miał oryginalne twórcze spojrzenie - wspomina reżysera Andrzej Wajda - Kuba Morgenstern był dobrym człowiekiem, przy którym wszystko stawało się łatwe, sensowne...wszystko przy nim stawało się możliwe - dodaje.
Janusz Morgenstern z powodzeniem opowiadał o naszej trudnej historii, ale bez problemu odnajdywał się również we współczesnym kinie. Robił kino bez zadęcia, kino ambitne, a przy tym odnoszące sukcesy komercyjne. Studio filmowe "Perspektywy", którego był dyrektorem skupiało młodych ciekawych twórców - im Morgenstern dawał szansę na zaistnienie.
- Samo poznanie go mogło wzbudzić miłość do tego zawodu. On taki był: kochał swój zawód, kochał nas, a myśmy kochali jego, bo nie było za co go nie lubić - mówił Daniel Olbrychski. - Tacy ludzie są na wagę złota, bo takich ludzi nie ma...
Morgenstern jako reżyser debiutował filmem "Do widzenia, do jutra" (1960). To opowieść o romantycznym spotkaniu wakacyjnym polskiego studenta, Jacka z córką zagranicznego dyplomaty - Margueritte. W akcje filmu wplecione są sceny z udziałem grup aktorów z teatrzyków Bim-Bom i Co To. Januszowi Morgensternowi udało się utrwalić ich działalność, tak charakterystyczną dla drugiej połowy lat 50.
Andrzej Wajda podkreśla, że Janusz Morgenstern swoim aktorom dawał dużo swobody. W "Trzeba zabić tę miłość" Jadwidze Jankowskiej-Cieślak pozwolił bardzo osobiście się wypowiedzieć. Za rolę w jego filmie otrzymała Złotą Palmę na festiwalu w Cannes. Po premierze filmu podkreślano, że jest to jeden z nielicznych polskich obrazów bez zbędnego moralizatorstwa i ubarwiania przedstawiających rzeczywistą sytuację młodych ludzi na przełomie lat 60. i 70.
Jadwiga Jankowska-Cieślak jako Magda w obrazie "Trzeba zabić tę miłość"
Ciekawe pole do aktorskiej wypowiedzi Morgenstern stworzył również Januszowi Gajosowi w zrealizowanym w 2000 roku obrazie "Żółty szalik". Jego rola spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem przez krytyków i widzów, jest uważana za jedną z najlepszych w jego dorobku.
Ostatnim jego filmem było "Mniejsze zło" na podstawie powieści Janusza Andermana. Jest to opowieść o Kamilu, studencie, który za wszelką cenę chce odnieść sukces. To próba spojrzenia na naszą przeszłość film zrealizowany w 2009 roku opowiada o początku lat 80.
W sumie wyreżyserował blisko 20 filmów, obrazów krótkometrażowych i seriali (m.in. "Kolumbowie", "Polskie drogi", "Stawka większa niż życie"). Jego spektakle telewizyjne - choćby niezapomniany "Arszenik i stare koronki" analizowane są przez studentów szkoły filmowej i uważane za majstersztyk sztuki reżyserskiej.
Od lat 90. zajmował się głównie produkcją filmową. Niebawem na ekrany wejdzie "Róża" Wojciecha Smarzowskiego, którą Janusz Morgenstern zdążył zrealizować.
Janusz Morgenstern zmarł 6 września 2011 w wieku 89 lat.
(pj)