Aleksandra Ziółkowska-Boehm była asystentką Melchiora Wańkowicza w latach 1972–1974. Pisarz zadedykował jej II tom Karafki LaFontaine'a i zapisał w testamencie swoje archiwum. Spotkanie z autorem „Bitwy o Monte Cassino” miało ogromny wpływ na jej dalsze życie.
Pisarka do dziś podąża śladami mistrza i odkrywa nowe wątki jego twórczości. Okazuje się, że wiele rzeczy, które opisał Wańkowicz wymaga uzupełnienia. Ziółkowska – Boehm rozszerza i prostuje historie opisane przez pisarza, jak chociażby kulisy bitwy pod Monte Cassino.
- „Bitwa o Monte Cassino” była jak biblia narodowa. To była święta książka w Polsce. Ona pomogła wychować kolejne pokolenia Polaków – mówi. Mistrz reportażu miał swój sposób na cenzurę. Jak mówi Ziółkowska, wstawiał do swoich książek wielkie słonie, po to żeby przemycić w tekście małe muszki. - Pisał, że rządzi nami czerwona zaraza, a kiedy oburzony cenzor pytał, jak mógł to zrobić, odpowiadał, że to usunie. Ale małe muszki zostawały. To były jego zabawy z cenzurą – dodaje ze śmiechem.
Pisarka opowiada, że ogromne wrażenie wywarło na niej spotkanie z Feliksem Konarskim, autorem tekstu pieśni „Czerwone maki nad Monte Cassino”. Pisarka mówi w studiu także o swoim spotkaniu ze Zdzisławem Starosteckim, który w czasie bitwy przejął dowodzenie podczas szturmu na wzgórze Widmo. Wcześniej jego dowódca stchórzył, ale to właśnie jego nazwisko przeszło do historii, a nie Starosteckiego. Ziółkowska-Boehm opisała co się naprawdę wydarzyło i ogłosiła to przed laty w „Zeszytach historycznych” Giedroycia.
(miro