Wielką zaletą zbioru reportaży Mariusza Szczygła "Zrób sobie raj" jest to, że książkę tę trudno zamknąć w jakiejś jednej, wyczerpującej interpretacji. Z kalejdoskopu postaci barwnych i niezwykłych (czasem aż trudno uwierzyć w prawdziwość tych portretów) wyłania się frapująco niejednoznaczny obraz naszych południowych sąsiadów. Obraz narodu i jego kultury – zupełnie innej niż kultura polska.
– To kultura odpatetyczniona, która bohaterski czyn z przeszłości woli uczcić knajpą o stosownej nazwie, a nie marmurową tablicą – mówiła o Czechach, na podstawie książki Szczygła, Iwona Smolka. Prowadząca Dwójkową audycję "Tygodnik literacki" przypomniała jednak, że śmiech w tej kulturze jest hrabalowski, pod nim kryje się dużo tragizmu, dużo wewnętrznej pustki. I ta rozpacz wcale nie musi być piękna, jak chciał tego autor "Czułego barbarzyńcy".
Intrygujące odczytanie książki Szczygła zaproponował uczestniczący w literackiej dyskusji Tomasz Burek. Według krytyka można odkryć na tych kartach pewien paradoks: z jednej strony autor przedstawia kulturę czeską jako pozytywną antytezę polskiej kultury (np. Czesi nie przywiązują wielkiej wagi do pochówku swoich bliskich, kulturę polską zaś zwie się tu... nekrofilską), z drugiej strony jednak – wygląda na to, że obserwator-czechofil zaczyna wątpić w rajskość tego miejsca na ziemi. Wesołość Czechów podszyta jest nie tylko tragizmem, ale i swoistą neurozą; kultura czeska – z jej wyziębieniem relacji rodzinych, zanikiem związków międzypokoleniowych etc. – wydaje się ocierać o patologię. O zboczenie.
Aby wysłuchać całej rozmowy i dowiedzieć się, co sądzą o tej interpretacji pozostali dyskutanci "Tygodnika literackiego", wystarczy kliknąć ikonę dźwięku "Czesi podejrzani o patologię" w boksie "Posłuchaj" po prawej stronie.
***
Książka "Zrób sobie raj" ukazała się nakładem Wydawnictwa Czarne. Poprzednia książka Mariusza Szczygła o Czechach nazywała się "Gottland". Pisarz zdobył za nią prestiżowe wyróżnienie – Nike Czytelników, książkę przełożono na dziesięć języków, a francuski dziennik "Le Figaro" napisał o niej: "To nie jest książka, to klejnot".