Wydana w ubiegłym roku powieść jednego z najwybitniejszych pisarzy serbskich Bory Ćosića, "Konsul w Belgradzie", była nie tylko tematem głównym "Notatnika Dwójki", ale i punktem wyjścia do przypomnienia twórczości tego pisarza i rozmowy na temat emigracyjnych losów autorów z byłej Jugosławii.
Bora Ćosić, jeden z najwybitniejszych pisarzy serbskich, zwany "Rabelais'em z Bałkanów", w ostatnim dziele "Konsul w Belgradzie", wspomina swoje życie w tym arcyciekawym mieście na przestrzeni burzliwego półwiecza 1937-992. Czyni to na ogół z czarnym humorem, a kiedy indziej, zwłaszcza gdy wspomnienia przybierają charakter szczególnie osobisty, z odcieniem autoironicznego dystansu. Bogactwo odkrywczych szczegółów tworzy cenny łańcuch spostrzeżeń, nastrojów, refleksji, jaki można znaleźć tylko w tej książce.
- Nie ma języka jugosłowiańskiego, natomiast istniał serbsko-chorwacki. Ale ten język już oficjalnie nie istnieje, on jest zakazany. W Serbii myślą, że nie istnieje cześć chorwacka, a w Chorwacji, że serbska. A ja piszę językiem, który nie istnieje - tłumaczył w wywiadzie z 2002 roku Bora Ćosić.
Pisarz mówił, że jego ojczyzną jest kraj rozdarty, zniszczony; ciągle uważa, że są nim państwa byłej Jugosławii. Oskarża przy tym polityków, że doprowadzili do rozlewu krwi i wybuchu wojny. - Nie myślę o tym, by te kawałki znowu zlepić, gdyż nawet w takiej formie są moim krajem - podkreślił.
Tłumaczka literatury państw byłej Jugosławii Dorota Cirlić mówiła, że Bora Ćosić w swojej literaturze nieraz posługuje się humorem i dystansem. Jej zdaniem jest on pisarzem z "górnej półki”, a nie łatwym do czytania, jak choćby Paulo Coelho. Aby go czytać, należy sobie zadać trud, wtedy można "smakować tę literaturę” i czerpać z niej w pełni.
Audycję prowadziła Ewa Stocka-Kalinowska.
pp