- Umiał się przyjaźnić. Zawsze zaskakiwało mnie, że potrafił oceniać własną sytuacją z niewiarygodną nieśmiałością i poczuciem humoru - wspominała poetka Julia Hartwig - Zdawało mi się, że zawsze będzie z nami - dodała z nieukrywanym żalem.
Michał Komar, autor dwóch wywiadów-rzek z Władysławem Bartoszewskim, opowiadał, że dyplomata powiedział mu kiedyś: "Umrę, biegnąc". - Dziś rano Władysław zwrócił się do Małgorzaty Maruszkin, wydawczyni naszej nowej wspólnej książki: "pani Małgorzato, chyba zaczynam się starzeć"... Michał Komar zwrócił również uwagę, że Stefan Kisielewski w swoim dzienniku o wszystkich pisał źle, a dobrze tylko o Władysławie Bartoszewskim.
"Udało mi się pozostać wiernym sobie". Autoportret mówiony Władysława Bartoszewskiego>>>
- To dla mnie postać pomnikowa - wyznał prof. Antoni Dudek. - Był bez wątpienia postacią symboliczną dla pojednania i dialogu polsko-niemieckiego. Moim zdaniem to jego największe osiągnięcie. On, więzień Auschwitz, miał determinację, żeby wejść na tę trudną drogę - powiedział historyk.
"Historyk i moralista". Prof. Władysława Bartoszewskiego wspomina prof. Andrzej Paczkowski>>>
Adam Pomorski, obecny prezes polskiego PEN Clubu, przywoływał natomiast działalność Władysława Bartoszewskiego w tej organizacji. - Nadał polskiemu PEN Clubowi autorytet publiczny, którym nasze stowarzyszenie się cieszy - mówił. - Pełnił po kolei funkcje sekretarza generalnego, wiceprezesa, wreszcie prezesa. A działo się to w bardzo trudnym okresie: po wydarzeniach 1968 roku oraz masakrze robotników na wybrzeżu - wyjaśnił. Przypomniał też sentencję z "Fausta" Goethego, którą profesor Bartoszewski zwykł odnosić do siebie: "Ten, kto wiecznie trudząc się, biegnie do przodu, ten będzie zbawiony"...
- Taki człowiek jak on, jeden ze Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, zawsze będzie częścią naszego życia i częścią naszej duszy - mówił prof. Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce. Jak podkreślał, Władysław Bartoszewski wyróżniał się odwagą w czasach, kiedy trzeba było walczyć z totalitaryzmem, z tyranią. - Gdybym miał zapisać Władysława Bartoszewskiego w księdze pisarzy, dziennikarzy, polityków albo proroków zapisałbym go właśnie do księgi proroków.
- W jego niesłychanie pojemnym życiorysie znalazło się też miejsce na działalność pisarską – przypominał literaturoznawca prof. Michał Głowiński. – Po wojnie działał jako dziennikarz "Gazety Ludowej", następnie stał się znakomitym pisarzem historycznym, a przez lata pełnił funkcję prezesa polskiego PEN Clubu - wyliczał.
Prof. Ireneusz Krzemiński powiedział, że prof. Władysław Bartoszewski w każdym obszarze swojego działania służył prawdzie - czy była to praca naukowa, czy przewodniczenie polskiemu PEN Clubowi. - Był wcieleniem etosu polskiego inteligenta z jego niezależnością myślenia. Nie bał się zajmować zdecydowanego stanowiska, ale kiedy się okazywało, że było błędne lub niepewne, potrafił je zmieniać - mówił socjolog.
- Składał się wyłącznie ze szlachetności - opowiadał z kolei mecenas Jacek Taylor. - Człowiek, który nigdy nie stał z boku, gdy cokolwiek się działo, zawsze manifestował swoją obecność, gdy była ona ważna lub potrzebna, nie milczał, gdy należało kogoś bronić - powiedział.
***
Władysław Bartoszewski gościł w Dwójce niejednokrotnie. W 2012 r. podczas rozmowy z Hanną Marią Gizą przypomniał, co działo się w połowie lat 50. w Polsce - jakie przemiany doprowadziły do październikowej odwilży.
Owa "wiosna jesienią" miała również znaczący wpływ na życie Władysława Bartoszewskiego - w 1954 roku został on zwolniony z więzienia, w którym przebywał, nie po raz pierwszy zresztą, jako więzień polityczny. "Wyszedłem z murów, jak żartowałem – z klatki na wybieg, który jest ogrodzony, zabezpieczony i z którego można w każdej chwili być cofniętym do klatki", pisał.
ARCHIWALNE NAGRANIA PROF. WŁADYSŁAWA BARTOSZEWSKIEGO W RADIACH WOLNOŚCI >>>
- Mówiłem o swoich nadziejach i marzeniach, nie o zawodach, bo nigdy na nic nie liczyłem - opowiadał Władysław Bartoszewski, odnosząc się do tytułu swojej ówczesnej książki ("Marzenia, nadzieje, rzeczywistość") i opisując przełom lat 50.: początkowo radosny, z upływem miesięcy jednak coraz bardziej gorzki czas ożywienia kulturalnego, społecznego, religijnego. - Był to dziwny fenomen; zaistniał, jeśli chodzi o kraje bloku wschodniego, tylko w Polsce - podkreślał rozmówca Hanny Marii Gizy.
- Po wyjściu z więzienia byli dla mnie objawieniem ludzie, którzy myśleli tak samo jak ja - mówił Władysław Bartoszewski, przywołując portrety tych, którzy wpłynęli wówczas na jego życie. Byli wśród nich Stefan Kisielewski, Zofia Lewinówna, Marek Edelman, Jan Józef Lipski, Aleksander Kamiński czy Paweł Jasienica.
Władysław Bartoszewski opowiada o pisarce i publicystce Zofii Kossak oraz o legendarnym emisariuszu Janie Karskim >>>
mc/jp