Igor Strawiński urodził się w rodzinie muzyków. Jego ojciec Fiodor był śpiewakiem operowym i gwiazdą petersburskiego Teatru Maryjskiego. Matka była akompaniatorką męża. Ponieważ jednak ojciec nie przewidywał dla syna kariery muzycznej, chcąc żeby zdobył zawód, który da mu odpowiednią pozycję, Igor Strawiński ukończył studia prawnicze. Jednocześnie jednak uczęszczał na prywatne lekcje do Mikołaja Rimskiego–Korsakowa, który odkrył w nim wielki talent.
Pierwsze próby
Pierwsze utwory fortepianowe zaczął komponować w 1898 roku. Były to "Tarantella na fortepian" i "Scherzo na fortepian" (1902). Muzyka romantyka Rimskiego–Korsakowa miała zasadniczy wpływ na pierwszy etap twórczości Strawińskiego zwanego rosyjskim. Początek tego okresu datuje się na 1910 rok, kiedy to kompozytor wyjechał z kraju.
Przed wyjazdem
Wcześniej jednak Strawiński zaczął obracać się w kręgach związanych z tworzonym pod kierownictwem Siergieja Diagilewa pismem "Świat sztuki". Była to grupa artystów otwarta na wpływy francuskie i niemieckie, w której muzyków było najmniej za to sporo było malarzy, pisarzy, eseistów i filozofów.
Siergiej Diagilew, sam nie był artystą, ale okazał się być wybitnym koneserem sztuki. Szybko został przyjacielem Strawińskiego i wielbicielem jego talentu. Znajomość ta, miała kolosalne znaczenie dla rozwoju kariery młodego kompozytora.
W 1905 roku Strawiński ożenił się ze swoją przyjaciółka z dzieciństwa i zarazem kuzynką Jekateriną Nosienko. Zamieszkał w domu zbudowanym na ziemiach odziedziczonych przez żonę w Uściługu, który znajduje się obecnie na terenie Ukrainy, tuż przy polskiej granicy.
Światowa kariera
W 1910 roku Strawiński ze względu na chorobę żony przebywał w Szwajcarii. Wtedy też Diagilew, który został impresario Baletu Rosyjskiego w Paryżu zaproponował Strawińskiemu komponowanie dla baletu. Powstały, w ciągu kilku lat poprzedzających wybuch I wojny światowej, najsłynniejsze utwory kompozytora. Były to: "Ognisty ptak", "Pietruszka" i "Święto wiosny".
Zwłaszcza ten ostatni utwór przyniósł Strawińskiemu ogromna popularność, choć premierowe wykonanie zakończyło się jednym z największych skandali w historii muzyki.
Wielki skandal
Już po kilku minutach od rozpoczęcia prawykonania, na sali paryskiego Theatre des Champs Elysees zaczęły rozlegać się gwizdy i okrzyki niezadowolenia, które narastały jeszcze w trakcie koncertu i trwały aż do jego zakończenia. I mimo, iż ogromny chaos próbowano opanować wyprowadzając z sali około 40 osób, przez większość czasu nikt poza dyrygentem prawie nie słyszał muzyki.
Wzburzenie było reakcją na niezwykle nowatorską formę za równo kompozycji Strawińskiego, jak i opracowanej przez Wacława Nizińskiego choreografii. "Święto wiosny", czerpiące inspirację z rosyjskiej muzyki ludowej, zrywało ze wszystkim, do czego przyzwyczajona była kulturalna widownia ówczesnego Paryża. Utwór pozbawiony był klasycznej melodii (Strawiński zastosował nowoczesną harmonię o specyficznej budowie montażowej), a przedstawienie fabuły. Tancerze łamali natomiast wszelkie przyjęte wówczas normy scenicznych zachowań.
Szybko jednak okrzyknięto "Święto wiosny" utworem genialnym, który spotyka romantyczną przeszłość muzyki z jej przyszłością, czyli tym czym stanie się w XX wieku. Dzięki temu, że premiera utworu zbiegła się niemal z wybuchem I wojny światowej, który miał miejsce zaledwie rok później, urósł on niemal do symbolu końca XIX wiecznego świata.
Sława i inspiracje jazzem
Od tej pory świat stał otworem przed Strawinskim, a on ugruntował swą pozycję w środowisku francuskiej elity artystycznej utrzymując bliskie kontakty miedzy innymi z Claude’em Debussym, Maurice’em Ravelem, Erikiem Satie czy Jeanem Cocteau. W następnych latach, przebywając w Szwajcarii, skomponował kolejny nowatorski utwór pod tytułem "Historia żołnierza" (1919).
- Moje wiadomości o jazzie czerpałem tylko z nut. Mogłem sobie jednak wyobrazić jak jazz brzmi albo przynajmniej tak mi się zdawało – pisał Strawiński w swoich wspomnieniach, których fragmenty zacytowano w audycji Elizy Bojarskiej w Polskim Radiu w 1979 roku. - w każdym razie jazz oznaczał całkowitą odmianę brzmienia mojej muzyki, a "Historia żołnierza" była całkowitym zerwaniem ze szkołą orkiestrową, w której się wychowałem – pisał kompozytor.
Okres neoklasyczny
W okresie międzywojennym Strawiński po raz kolejny zaczął komponować inaczej.
- Być może dlatego, że utracił bezpośredni kontakt z ojczyzną. Stał się może bardziej kompozytorem europejskim niż rosyjskim – mówił Ludwik Erhardt w audycji Polskiego Radia w 1979 roku. - Był jednym z tych którzy do muzyki światowej wprowadzili tzw. neoklasycyzm czyli odwołanie się do wzorów XVIII wiecznych. To bardzo zmieniło obraz muzyki. Wielu ma im to za złe twierdząc że to powstrzymało rozwój muzyki na kilkadziesiąt lat – dodawał muzykolog.
Dyrygent i pianista
W tym okresie, poza komponowaniem, Strawiński poświecił się też dyrygenturze i występom fortepianowym, na których prezentował swoje utwory. Przez całe życie artysta miał jednak za równo gorących zwolenników, jak i zaciekłych wrogów. Wielu nie doceniało jego występów.
- Ja jako dyrygent? No cóż, recenzenci od 40 lat nie chcą mnie w tej roli zaakceptować pomimo moich nagrań, pomimo moich szczególnych kwalifikacji w zakresie wiedzy o tym, o co chodziło kompozytorowi, a także pomimo tego że mam chyba tysiąckrotnie więcej doświadczenia w dyrygowaniu moją muzyką, niż ktokolwiek inny – po latach pisał w swoich wspomnieniach Strawiński.
W 1939 roku, nie tyle z powodu wybuchu II wojny światowej, co raczej w związku ze śmiercią pierwszej żony, Strawiński wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie osiadł, choć w dalszym ciągu dużo podróżował i koncertował.
Okres serialny
Od 1948 roku i jego spotkania z kompozytorem Robertem Craftem, z którym bardzo się zaprzyjaźnił, rozpoczyna się trzeci, ostatni okres jego twórczości. Dzięki kontaktowi z Craftem zainspirował się triumfem awangardy i rewolucją dodekafoniczna Arnolda Schoenberga, co pchnęło go Strawińskiego do zmierzenia się z tematem atonalności.
- Trzeci okres jego twórczości to była dodekafonia, muzyka awangardowa, choć oczywiście w wykonaniu Strawińskiego w wersji znacznie bardziej łagodnej. Niemniej nikt nie posądzał 70 letniego kompozytora o taki zwrot – mówił w audycji Polskiego Radia biograf Strawińskiego Ludwik Erhardt. - Postać Strawińskiego może być świetnym przykładem ogromnych przemian jakie dokonały się w muzyce od roku 1900 do 1971, w którym kompozytor umarł. Choć jednocześnie indywidualny styl Strawińskiego jest wyraźnie wyczuwalny od pierwszych do ostatnich jego utworów – wyjaśniał Erhardt.
Sam zainteresowany mawiał natomiast, że: - Kompozytorzy układają nuty. To wszystko. Jak i w jakiej formie rzeczy tego świata odbijają się w ich muzyce, nie im o tym orzekać.
23:44 Strawiński.mp3 "Ucieczka w muzykę - Igor Strawiński". Audycja Elizy Bojarskiej z cyklu "Ludzie, epoki, obyczaje". (PR, 12.03.1979)
az