57:42 2020_08_15 11_59_30_PR2_Mazurek_Slucha.mp3 Opowieści prof. Leona Tarasewicza (Mazurek słucha/Dwójka)
Profesor Stefan Gierowski. Wspomnienia jubilata
Leon Tarasewicz to jeden z najbardziej intrygujących malarzy współczesnych. Jest pochodzenia białoruskiego - urodził się w Waliłach na Podlasiu, jednak podkreśla, że czuje się obywatelem polskim. - Mieszkam w takim miejscu, gdzie granica ciągle się zmieniała. Każdy nam dawał paszporty i kazał kochać ojczyznę: byliśmy w Związku Radzieckim, Polsce, Niemczech i teraz znowu jesteśmy w Polsce. Ale jestem obywatelem polskim, bo tutaj jestem wychowany - mówił gość audycji.
Malarz wyznał, że w jego rodzinie nie było wielkich tradycji artystycznych. - Jedynie jakiś wujek pisał coś, nie wiadomo co, bo nic nie zostało. Wiadomo było tylko, że zajmował się literaturą jako hobby - opowiadał. Wspominał również, że początkiem jego ścieżki artystycznej była szkoła plastyczna w Supraślu, a konkretnie klasa o specjalności tkactwa. - Ledwo się tam dostałem, bo zarzucono mi brak talentu. Dobijało mnie, że jako 15-letni chłopak musiałem siedzieć i przebierać nitki, robiąc krajkę albo dywan dwuosnowy. Chociaż teraz do tkactwa wróciłem - podkreślił.
Czytaj też:
Po szkole średniej dostał się na Wydział Malarstwa ASP w Warszawie, gdzie studiował u Tadeusza Dominka – malarza, grafika, rzeźbiarza oraz twórcy ceramiki i tkanin artystycznych. - Znałem obrazy Dominika, bo on do Białowieży przyjeżdżał na plenery. Pomyślałem sobie, że jak ktoś tak luźno maluje, bez żadnego napięcia, to musi być luźnym człowiekiem. I rzeczywiście, okazał się bardzo przyjacielski. Po roku przychodzenia do jego pracowni powiedział mi "Leon, daj spokój z malowaniem w studiu garnków i gołych bab, maluj u siebie w domu". I dzięki temu, że Dominik pozwolił mi pracować w domu, to przyjeżdżał do mnie i wspólnie dyskutowaliśmy na temat obrazów - wspominał prof. Leon Tarasewicz.
Gość audycji opowiadał również m.in. o muzyce Czesława Niemena, sprzedawaniu rzeź pod Barbakanem w Warszawie, a także swoich pozaartystycznych pasjach: hodowaniu kur i kwiatów. - Te kury hoduję tylko dlatego, żeby nie zgłupieć z artystami. W każdym razie one są pochodną ornitologii, którą się kiedyś zajmowałem. W 1987 roku w Lipsku zobaczyłem 38 tysięcy kur na wystawie i okazało się, że to złożona cywilizacja, której u nas już nie ma - mówił prof. Leon Tarasewicz.
***
Tytuł audycji: Mazurek słucha
Prowadził: Robert Mazurek
Gość: Prof. Leon Tarasewicz (malarz, profesor sztuk plastycznych)
Data emisji: 15.08.2020
Godzina emisji: 12.00