W 1964 roku piątka studentów warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej powołała do życia grupę Novi Singers. I to właśnie ten zespół stał się tematem ostatniej w tym roku audycji "Dwie do setki".
Śpiewający instrumentaliści
W grupie Novi Singers nie było żadnego zawodowego wokalisty, a początki współpracy wiązały się z założeniem zespołu instrumentalnego. - Myśmy właściwie grali ze sobą, ja grałem akurat na fortepianie, studiowałem też reżyserię muzyczną. Olek Głuch grał na basie, Benio Kawka na saksofonie i skrzypcach jazzowych, Jasio Mych grał na flecie, a oprócz tego Sergiusz Perkowski na perkusji. To był taki zespolik jazzowy, myśmy koncertowali, trochę graliśmy różne zarobkowe chałturki. Wtedy już jazz stawał się trochę akceptowany przez władze - wspominał Waldemar Parzyński.
Wkrótce jednak okazało się, że pojawiło się zapotrzebowanie na męskie chórki. - Wtedy był ten okres, kiedy chórki męskie były strasznie modne. Pamiętam, że Helen Shapiro, kiedy przyjechała do Polski, potrzebowała takiego chórku, bo nie przywiozła swojego, i myśmy jej pewne rzeczy podśpiewywali. I zaczęło się tak, że były cztery męskie głosy, jeszcze nie było Ewy (Wanat - red.) - opowiadał muzyk.
Ewa Wanat: na początku nie chodziło o głos
Wkrótce zespół postanowił rozszerzyć skalę o głos żeński i tak do grupy dołączyła Ewa Wanat. Jej wspomnienia z tamtych czasów przywołaliśmy dzięki radiowym archiwom.
- Spotkałam wszystkich swoich kolegów z zespołu na studiach, na pierwszym roku. Oni już organizowali zespół i usłyszeli od jakiegoś mojego kolegi z roku, że ja bardzo dobrze śpiewam na solfeżu. I postanowili mnie przesłuchać - wspominała. - Najpierw oczywiście każdy z moich przyszłych kolegów podszedł do mnie na korytarzu i zapytał: "Czy to pani jest Ewa Wanat?", ja odpowiadałam: "tak". - "Aha". I tak od stóp do głów mnie obrzucał spojrzeniem, więc na samym początku nie chodziło o głos ani o śpiewanie, tylko o prezencję - mówiła.
Czytaj także:
Scat, czyli nowy, własny język
Jak wyjaśnił Waldemar Parzyński, grupa musiała stworzyć swój własny język, gdyż język polski - ze względu na stały akcent padający na drugą sylabę od końca - jest bardzo trudny do wykorzystania w improwizacji jazzowej.
- Ten język to scat. To właściwie onomatopeiczny tekst, który dobieraliśmy w zależności od tego, jakiego rodzaju akcentacji potrzebowaliśmy do danego utworu. A wtedy ten język jeszcze nie był znany w muzyce, Scatman to są lata chyba 80. - zauważył artysta.
Światowa kariera i Chopin na jazzowo
W dość krótkim czasie powstały pierwsze nagrania, a kolejne występy potwierdziły klasę nowej formacji. Grupa szybko została doceniona za granicą, swój drugi album Novi Singers nagrali w Niemczech zachodnich, a ich trasy koncertowe obejmowały nie tylko zachodnią Europę, ale także Australię, Nową Zelandię, Indie.
W roku 1971 roku grupa nagrała własne aranżacje utworów Fryderyka Chopina, które wzbudziły skrajne emocje.
- Jak byłem na Myśliwieckiej, spotkał się ze mną Jan Weber. Grał różne rzeczy, on klasycznie się orientował. Uścisnął mi rękę i powiedział: "wie pan, słyszałem, jestem z panem" - wspominał jeden z założycieli zespołu Bernard Kawka.
116:40 2022_12_31 15_07_08_PR2_Dwie_do_setki.mp3 Novi Singers - na czym polega fenomen grupy? (Dwie do setki/Dwójka)
***
Tytuł audycji: Dwie do setki
Prowadzili: Jakub Kukla i Andrzej Zieliński
Goście: Bernard Kawka i Waldemar Parzyński (zespół Novi Singers) oraz Michał Wilczyński (wydawca muzyczny)
Data emisji: 31.12.2022
Godzina emisji: 15.00
mg