Recital Yulianny Avdeevej na Festiwalu Chopin i jego Europa
11:59 Letnia promenada 25.08.2021 Avdeeva.mp3 Rozmowa z pianistką Yulianną Avdeevą (Letnia promenada/Dwójka)
Yulianna Avdeeva zyskała światowe uznanie od czasu Konkursu Chopinowskiego w 2010 roku, podczas którego zdobyła pierwszą nagrodę. Jest pianistką, której temperament i wirtuozeria zdobywają publiczność na całym świecie. Tym razem mogliśmy jej słuchać podczas XVII Festiwalu Chopin i jego Europa, gdzie zaprezentowała m.in. dzieła Bacha, Szpilmana i Wajnberga.
Artystka zdradziła, że ogromnie zainteresowała ją twórczość Władysława Szpilmana, pochodząca jeszcze z okresu przedwojennego. Dlatego podczas warszawskiego koncertu zagrała jego Suitę "Życie maszyn".
- Ten utwór powstał w 1933 roku i jest jednym z niewielu dzieł Szpilmana, które przetrwały wojnę. Powstał w Berlinie tuż przed powrotem kompozytora do Warszawy. Myślę, że daje pewne wyobrażenie tego, jaką muzykę komponowałby Szpilman, gdyby nie wojna i Holokaust. To bardzo poruszające świadectwo tamtych czasów.
Czytaj też:
- Po raz pierwszy usłyszałam o Szpilmanie prawdopodobnie dzięki filmowi "Pianista" - wspominała pianistka. - Zafascynowała mnie jego historia. Później, w 2009 roku poznałam Andrzeja Szpilmana i jego syna Daniela. Od tamtej pory pozostajemy w kontakcie. Na początku ubiegłego roku Daniel zaprosił mnie do udziału w koncercie charytatywnym, organizowanym w Poznaniu. Wtedy po raz pierwszy wykonałam Mazurka Szpilmana i dowiedziałam się więcej o okolicznościach powstania utworów z tamtego okresu. Andrzej podarował mi także wspomnienia Szpilmana wydane po rosyjsku. To wszystko złożyło się na bardzo osobiste podejście, jakie mam do tej muzyki - opowiadała Yulianna Avdeeva.
W programie koncertu znalazła się również IV Sonata fortepianowa op. 56 Wajnberga, napisana po dramatyczny pobycie kompozytora w stalinowskim więzieniu. - To naprawdę niezwykłe dzieło - podkreśliła Yulianna Avdeeva. - Składa się z czterech części, spośród których każda jest całkowicie inna. Wierzę, że Wajnberg zawarł w tej sonacie odpowiedź na to, co go spotkało, a proces pisania był w pewnym sensie terapeutyczny. To także jedno z tych dzieł, w których ówczesny świat odbija się jak w lustrze, z całą jego złożonością i problemami.
Czytaj też:
- Kiedy gram utwór, myślę o jednej z niewielu zachowanych fotografii Wajnberga – tej, na której pattrzy w górę. Nie jest już młodym człowiekiem, ale w jego oczach widać tak wiele światła, niewinności. Przypomina w tym nieco Kubusia Puchatka. Po tym wszystkim, co przeżył, jego muzyka jest poruszająca, życzliwa i ufna… zdarzają się w niej także bardzo mroczne momenty, ale początek pierwszej części sonaty daje tyle nadziei, że naprawdę trudno uwierzyć w jego życiorys.
***
Rozmawiała: Monika Zając
Gość: Yulianna Avdeeva (pianistka)
Data emisji: 25.08.2021
Godzina emisji: 19.30
Materiał wyemitowano w audycji "Letnia promenada".
am
.