W pierwszej klasie podstawówki wybrałem się do szkolnego stomatologa. Bolała mnie piątka albo szóstka. Dentystka zastosowała znieczulenie i… wyrwała mi dwie mleczne jedynki. Dwa lata chodziłem szczerbaty, zastanawiając się, jak do tego doszło. Nie czułem od dentystki alkoholu, nie podejrzewałem jej też o stosowanie innych środków odurzających ani o sadyzm.
Zagadka pozostała nierozwiązana i pewnie dlatego zadecydowała o moim losie. Od tej pory z wielką uwaga przyglądam się związkom myśli, słów i czynów. Wokół nich krążą też wszystkie moje audycje.