- Uczę się odpoczywać i polecam to wszystkim - mówi aktorka w Czwórce i przyznaje, że dotychczas odpoczywanie rzadko jej się udawało. - Nie umiałam spędzić pięciu minut, będąc sama w domu. Od razu dostawałam "palpitacji", że koniecznie coś muszę zrobić. Teraz jednak dbam o to, by odpoczywać tyle, ile trzeba.
W jej Och-Teatrze oprócz tradycyjnych spektakli grane są także koncerty. 12 miesięcy w roku. Mimo to Maria Seweryn przyznaje, że przede wszystkim jest aktorką. Potem reżyserem. Nieobce jej są jednak także zagadnienia menadżerskie. - 15 lat po ukończeniu szkoły aktorskiej mogę o sobie powiedzieć, że jestem... niezłą aktorką - mówi Seweryn. - Ale czy jestem dobrym reżyserem, to tak naprawdę dopiero się okaże.
Zwłaszcza, że 16 listopada premierę będzie miała jej sztuka pt. "Alicja i Alicja". I jak sama przyznaje, przed nią i jej ekipą naprawdę stoi trudne zadanie. - Musimy uprawdopodobnić, że dwie aktorki, które grają w tej sztuce nigdy nie występowały publicznie i nie potrafią tego robić. Spektakl to historia pary, dwóch kobiet, które w ogromnym stresie dokonują coming outu i decydują się na opowiedzenie sobie wzajemnie o swojej miłości - mówi gość "Ex Magazine". - Realizując go trzeba było zapomnieć o wszystkim, czego nauczyliśmy się w szkole: o całym warsztacie i technikach aktorskich. Przekroczenie granicy między "być", a "grać" było w tym przypadku bardzo łatwe, więc trzeba było być czujnym.
I choć Maria Seweryn przyznaje, że ostatnio, z powodu mnóstwa obowiązków rzadziej ma okazję bywać w teatrze, bardzo lubi tam chodzić. Jako widz. - Wiem, kiedy mi się coś podoba, a kiedy nie. Lubię "teatralną sztuczność", lubię czuć, że jestem w teatrze - mówi aktorka.
(kd)