Czy pod Grunwaldem Krzyżacy wykopali "wilcze doły"?
Na podstawie filmu "Krzyżacy" z 1960 roku powszechnie uważa się, że miejsce bitwy zostało starannie wybrane oraz długo przygotowywano się do samego starcia. Wojska zakonne pod Grunwaldem miały nawet wykopać tak zwane "wilcze doły", czyli zamaskowane pułapki, w które wpaść miała wroga jazda. Źródła wskazują jednak, że o starciu w tym konkretnym miejscu prawdopodobnie zdecydował przypadek, a dokładnie natknięcie się armii Zakonu na wojska polskie i litewskie, które rankiem 15 lipca 1410 roku właśnie pod Grunwaldem zatrzymały się na postój.
Historyk z Uniwersytetu Warszawskiego dr hab. Marek Andrzej Janicki zauważa jednak, że informacja o "wilczych dołach" pojawia się dopiero ponad sto lat po bitwie, a jej źródło jest mało wiarygodne.
- Dziś możemy stwierdzić, że tych "wilczych dołów" nie było, bo - najkrócej rzecz ujmując - wojska zakonne po przybyciu na pole bitwy niemiałyby absolutnie czasu na to, by tego rodzaju przeszkody wykonać. Zresztą nie bardzo było wiadomo, z której strony nastąpi natarcie - wyjaśniał ekspert. - Przekaz o "wilczych dołach" zawiera bardzo późna, bałamutna, tzw. "Kronika Bychowca".
Czy Litwini uciekli spod Grunwaldu?
Inny mit dotyczy słynnej ucieczki Litwinów z pola bitwy, która to o mało nie doprowadziła do klęski wojsk sprzymierzonych. Dziś historycy uważają jednak, że "ucieczka" była niczym innym jak popularnym wśród wschodnich ludów pozorowanym odwrotem, który miał za zadanie pociągnięcie za sobą wrogiej jazdy oraz doprowadzenie do złamania szyku i chaosu w armii Krzyżaków.
W filmie Aleksandra Forda przedstawiono ponadto wojska litewskie jako na wpół dzikich, słabo uzbrojonych wojowników odzianych w skóry. W rzeczywistości Litwini, choć oczywiście różnili się od zachodnioeuropejskiego rycerstwa, stanowili jednak wojsko karne oraz dobrze wyposażone. Co ciekawe, obie strony używały także bardzo podobnego uzbrojenia, co w trakcie bitwy mogło nawet utrudniać odróżnienie wrogów od sojuszników.
- Mamy bardzo dobrze poświadczone - co ważne - po obydwu stronach walczących posługiwanie się stosunkowo krótką bronią drzewcową - sulicą - mówi dr hab. Marek Andrzej Janicki. - Mamy przechowany przekaz, że Jagiełło zlecił rycerstwu przepasanie prawego ramienia wiązką słomy. Najwyraźniej to uzbrojenie było tak łudząco podobne, że ten zabieg był potrzebny.
Czytaj także:
Jak wyglądało uzbrojenie rycerstwa pod Grunwaldem?
Film "Krzyżacy" błędnie pokazuje również wygląd średniowiecznych armii. Na ekranie można zobaczyć jednolicie ubrane i wyposażone wojska polskie, a także rycerzy Zakonu, których de facto w bitwie pod Grunwaldem walczyło zaledwie kilkuset, podczas gdy resztę ich armii stanowiły wojska pruskie, zaciężne oraz tzw. goście zakonu - rycerstwo zachodnioeuropejskie, które przybyło na wschód, by wziąć udział w krucjacie. W rzeczywistości jednolite umundurowanie całych armii to pomysł znacznie późniejszy.
Popularyzator walk rycerskich Robert Szatecki mówi, że w średniowieczu o wyposażeniu danego rycerza decydowała zasobność jego sakiewki, niemożliwe jest więc, by jazda zakonna ruszała do szarży w identycznych hełmach - tak, jak to jest pokazane w filmie Aleksandra Forda.
- Wszyscy Krzyżacy w filmie mają hełm typu psi pysk. Tak nie było. To nie był hełm przypisany do Krzyżaków. Każdy uzbrajał się tak, jak mu pozwalała na to zamożność. Żeby wiedzieć, z kim się walczy, potrzebne były chorągwie i zawołania - mówił ekspert.
Znaczenie bitwy pod Grunwaldem
Bitwa pod Grunwaldem zakończyła się zwycięstwem wojsk polskich, litewskich oraz sojuszniczych. Uważa się, że sukces ten nie został odpowiednio wykorzystany, ponieważ w trakcie dalszej części kampanii ostatecznie nie udało się zdobyć Malborka - stolicy Państwa Zakonnego.
Z drugiej strony pod Grunwaldem zginęło około 200-210 Krzyżaków, czyli jedna trzecia wszystkich wysokich rangą zakonników, będących wówczas elitą Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego i stanowiących podstawę administracji całego państwa.
Wynik bitwy można również uważać za złamanie potęgi Zakonu oraz początek jego upadku, do którego ostatecznie doprowadził 115 lat później potomek Władysława Jagiełły - Zygmunt I Stary.
IAR/Przemysław Lis/bm