- W Hiszpanii, podczas jednej z wystaw doszło do wybuchu w pobliżu sali, w której pokazywane były między innymi polskie roboty - wspomina Zbigniew Mazurkiewicz z Przemysłowego Instytutu Automatyki i Pomiarów w Warszawie. Hala zawaliła się. W trakcie gaszenia pożaru jeden z polskich pracowników podjął próbę wyjechania robotami z zawaliska i ku zdziwieniu Hiszpanów - roboty wyjechały o własnych siłach. Przetrwały wstrząsy, obciążenie zawaloną konstrukcją budynku, pożar dochodzący do 1200 stopni Celsjusza, gaszenie wodą i środkami chemicznymi. I co więcej - funkcjonują do dziś.
Roboty są wizytówką polskiej myśli inżynieryjnej, doskonałym towarem eksportowym, a wszystko zaczynało się dosyć niepozornie. Piotr Bigaj w "Naukowym wieczorze z Jedynką" wspomina, że gdy udało się stworzyć prototyp, który sprawnie przemieszczał się między przeszkodami, jeden z gości w laboratorium spytał po prostu: A po co on tak jeździ? Wtedy jeszcze naukowcy nie umieli odpowiedzieć na to pytanie.
Z czasem projekt dojrzał i laboratoryjne dziecko można było wysłać do... roboty, żeby zaczęło na siebie zarabiać.
- Generalnie mówi się o robotach, że służą do wykonywania prac nudnych, trudnych i brudnych - stwierdza Bigaj. Dodaje, że polska załoga skupiła się przede wszystkim na możliwości wykorzystywania ich do zadań niebezpiecznych i wymagających wyjątkowej precyzji, tj. do działań antyterrorystycznych i antykryzysowych.
Można je stosować także w ratownictwie, w ochronie szczególnie ważnych obiektów, np. lotnisk czy elektrowni jądrowych. - Tam, gdzie człowiek nie może wejść np. ze względu na wysokie promieniowanie, robot jest w stanie właściwie bez większego problemu wjechać, nawet jeżeli są zakłócenia radiowe - mówi Mazurkiewicz.
Jeden z takich robotów przemierzał zakamarki studia radiowej Jedynki podczas audycji...
(AK)
Aby wysłuchać audycji Artura Wolskiego, wystarczy wybrać "Roboty w studiu Jedynki" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.