Ostatnio o artystach z nurtu disco polo robi się coraz głośniej. Zespół Weekend podbił już serca wielu Polaków i za chwilę jedzie w trasę koncertową na Zachód.Tymczasem o disco polo nie wygłasza się zbyt pozytywnych opinii.
Mówi się, że to wyraźny kierunek polskiej kultury popularnej, która zrodziła się z kompleksów, że chcieliśmy pokazać światu, że też wiemy, co to syntezator. Niektórzy w swych opiniach idą krok dalej - padają oskarżenia o grafomanię, prymitywną melodię i estradowy kicz, czyli, w szerszym kontekście, o przaśne świntuszenie suto zakrapiane alkoholem i brak samokrytycyzmu.
A może właśnie dzięki disco polo mamy szansę przebić się na światowe sceny muzyczne. Ten gatunek to przecież połączenie swojskości i nowoczesności. Radosław Muniak z SWPS uważa, że muzyka ludowa i disco polo spełniają podobne funkcje społeczne - funkcje odpustu, integracji i zabawy. - Pieśni zespołu Mazowsze i klasyków disco traktują o tym samym - mówi ekspert w Czwórce.
Do Czwórki na zaproszenie Magdaleny Schejbal zaproszenie przyjął Bartek Padyasek z zespołu D-Bomb. Mimo że na scenie gra już 15 lat, na koncertach witają go pełne sale fanów, to pierwszy raz gościł w radiu. - Gramy bardzo dużo koncertów w warszawskich klubach i zawsze jest pełna sala - mówi gość Czwórki. - Nie wstydzę się swojej muzyki. Robię ją tylko dla zabawy - dodaje.
Bartek Padyasek zaznacza, że zespół D-Bomb kiedyś zaliczany był do nurtu polskiego dance'u, który dziś zlał się z disco polo. On sam dostrzega różnice w tym gatunku. - Denerwuje mnie, gdy moją muzykę porównuje się do Bayer Fulla, czyli muzyki biesiadnej i weselnej - przyznaje.
Jak to jest być muzykiem disco polo, czy są to łatwe pieniądze i kariera, Magda Schejbal rozmawiała z liderem D-Bomb. O znaczenie tego znienawidzonego, a po cichu słuchanego, nurtu muzycznego zapytała znawcę i badacza tematu Roberta Zydla - posłuchaj.
(pj)