Zdecydowanym faworytem sobotniego spotkania w Amsterdamie byli gospodarze. To drużyna, która w ostatnich dwóch meczach z Polakami była zdecydowanie lepsza, a w trwającym sezonie Rugby Europe Trophy wygrała już z reprezentacjami Litwy oraz Niemiec. Przypomnijmy, że Niemcy ograli wcześniej "biało-czerwonych".
Nadzieje na dobry wynik polscy kibice opierali głównie na listopadowej wygranej naszej reprezentacji z faworyzowaną Szwajcarią. Wzmocnienia zawodnikami z Wysp Brytyjskich, mającymi polskie korzenie, okazały się wtedy trafione. Z Holandią znów zagrało kilku tych graczy, a także kilku debiutantów.
Mecz w Amsterdamie rozpoczął się dobrze dla Polski. Już po pięciu minutach gry było 3:0 dla naszych. Rzut karny na trzy punkty zamienił celnym kopem Daniel Gdula. Kilkanaście minut później uczynił to samo i na tablicy wyników widniało 6:0 dla gości. Dobra gra Polaków w pierwszych 20 minutach meczu objawiała się przede wszystkim w formacji młyna. Młyny dyktowane na początku spotkania nasi zdominowali całkowicie. Później jednak Holendrzy mieli coraz więcej do powiedzenia na boisku.
Do przerwy wynik nie uległ już zmianie i druga połowa rozpoczynała się przy sześciopunktowym prowadzeniu polskich rugbystów. To było nerwowe 40 minut, w czasie którego nad stadionem w Amsterdamie przeszedł mocny deszcz, a także świeciło słońce. Wiatr też miał wpływ na grę, która nie była zbyt płynna. Jednak to Holendrzy sprawiali coraz więcej zagrożenia swoją dynamiczną grą w ataku. Polacy od pewnego momentu skupiali się niemal wyłącznie na obronie.
Do wygrania meczu tak naprawdę zabrakło niewiele. Przyłożenie i podwyższenie, a więc siedem punktów, gospodarze zdobyli w samej końcówce spotkania. Później "biało-czerwoni" mieli jeszcze jedna akcję, ale nie przyniosła ona już zmiany wyniku.
W Amsterdamie 7:6 dla gospodarzy, którzy pozostają niepokonani w trwających rozgrywkach Rugby Europe Trophy. Polska ma na koncie dwie przegrane i zwycięstwo, a zagra jeszcze dwa mecze.
***
Robert Grzędowski
***
Robert Grzędowski