Patrząc na transmisje z różnego rodzaju zawodów sportowych czasami przychodzą mi do głowy dość niepoukładane myśli… Zastanawiam się jak zwykły śmiertelnik może skakać wzwyż ponad pół metra wyżej niż czubek jego głowy, w jaki sposób nak pomykac, by w ciągu niespełna sekundy przebiec 10 sekund, kończąc sprint na setkę w czasie poniżej 10 sekund czy jak machać kulą ważącą ponad 7 kg na odległość ponad 22 metrów. Niewyobrażalne… ale prawdziwe.
Innym razem podziwiam ludzi, którzy kończąc bieg na niebagatelnym dystansie 42 km i 195 metrów zaraz za metą udzielają wywiadów, zamiast umierać ze zmęczenia…
Sportowcy to współcześni gladiatorzy, którzy dokonują rzeczy niewyobrażalnych, absolutnie poza zasięgiem zwykłego śmiertelnika.
Jednak i ich czasami dopadają urazy, kontuzje i poważne wypadki.
Wtedy też myślę jak czułbym się po takim wypadku. Co by się stało gdyby Michael grant trafił mnie tak jak Tomasza Adamka pod koniec szóstej rundy ich walki. Szpital na 100 procent, o ile w ogóle bym wyżył. A Adamek, co prawda na miękkich nogach, ale doszedł do narożnika… Co więcej przetrwał ciężkie chwile i zdecydowanie wygrał walkę.
Gdybym otrzymał taki cios głowa jak… Bartosz Bosacki, to też nie jestem pewny czy byłoby co zbierać. Bosacki padł na murawę bez przytomności został odwieziony do szpitala i wyglądało, że ta kontuzja może wykluczyć go z gry nawet do końca sezonu.
A tymczasem… Bosacki już trenuje i tylko czeka kiedy znów będzie mógł wybiec na boisko.
Jeszcze bardziej imponuje mi Karol Bielecki, który po potwornym wypadku na parkiecie, w wyniku którego stracił oko, także się nie załamał. Zwykłemu człekowi w takim wypadku życie zawaliłoby się na głowę… mógłby wpaść w depresję, stracić pracę i myśleć tylko o uzyskaniu praw do renty inwalidzkiej. Także media postawiły od razu na piłkarzu ręcznym krzyżyk, nie dając mu szans na dalsze uprawianie sportu...
A Bielecki… nie. On doszedł do wniosku, że ma jeszcze drugie oko i w związku z tym może dalej grać i swoje ambitne plany wprowadza w życie. W tym tygodniu siedział już na ławce rezerwowych swojego niemieckiego klubu ligowego i tylko czeka kiedy będzie mógł znów wejść na parkiet i grać.
Trzeba przyznać – SPORTOWCY TO TWARDZIELE.
Darek Matyja