Kamil Stoch długo oswajał się z dużym obiektem olimpijskim w Zhangjiakou, ale w samych zawodach oddał dwa bardzo dobre skoki. Wystarczyły, by być w czołówce i walczyć o podium. Niestety nie wystarczyły, by na to podium wskoczyć.
Stoch był czwarty po pierwszej serii i tracił do trzeciego Słoweńca Timiego Zajca zaledwie 0,4 punktu. Wiadomo było, że w drugiej części konkursu zaatakuje najniższy stopień podium. Prowadząca dwójka Ryoyu Kobayashi i Marius Lindvik miała już większą przewagę.
Najlepszy z Polaków w sobotnim konkursie w drugiej części znów poszybował daleko, ale nie na tyle, by objąć prowadzenie po swoim skoku, a to wydawało się warunkiem koniecznym, by myśleć o medalu. Później Zajc musiałby jeszcze spisać się słabiej. Słoweniec zrobił to, ale na trzecie miejsce kosztem Stocha awansował atakujący z dalszej pozycji Niemiec Karl Geiger.
Marius Lindvik ostatecznie wyprzedził Ryoyu Kobayashiego i to Norweg zdobył złoto, a Japończyk musi zadowolić się srebrem.
Pozostali reprezentanci Polki awansowali do drugiej serii. Ostatecznie Piotr Żyła był 18., Paweł Wąsek 21., a Dawid Kubacki - medalista ze skoczni normalnej - 26.
***
Robert Grzędowski