Za nami już pierwsza runda fazy grupowej - to oznacza, że każda z 32 drużyn już zaprezentowała się na katarskich boiskach.
Czwartek rozpoczął się dość leniwie - bo od dwóch meczów, w których padł tylko jeden gol. Najpierw skromna wygrana 1:0 Szwajcarii z Kamerunem, a potem bezbramkowy remis Urugwaju z Koreą Południową - w tym meczu statystycy odnotowali, a tak właściwie nie odnotowali ani jednego celnego strzału - ani na bramkę koreańską, ani też na urugwajską.
Trzeci czwartkowy mecz Portugalia-Ghana też przez pierwszą godzinę nie zachwycał kibiców, no ale potem się zaczęło... od faulu na Cristiano Ronaldo i wykorzystanego przez niego rzutu karnego. Od tej pory zrobiło się widowisko palce lizać - między 65. a 89 minutą czyli przez 24 minuty w sumie padło 5 goli i ostatecznie Portugalia wygrała to spotkanie 3:2.
Wróćmy jeszcze do Ronaldo - gwiazdy, która tego wieczoru znów zaświeciła pełnym blaskiem. 37-letni Portugalczyk strzelił bowiem gola na swoim piątym mundialu z rzędu stając się rekordzistą pod tym względem. Pierwszego swojego gola strzelił na mundialu w 2006 roku czyli 16 lat temu, a w sumie ma ich już osiem. Do prowadzenia w klasyfikacji najlepszych strzelców wszech czasów jeszcze brakuje mu jednak... drugie tyle. Bo Niemiec Miroslav Klose tych bramek nastrzelał aż 16 - nawiasem mówiąc w czterech mundialach.
Po takim widowisku jakie zaprezentowały Portugalia i Ghana w drugiej połowie z nadziejami oczekiwaliśmy na wieczorny mecz Brazylii z Serbią. A tu pierwsza połowa znów bez goli... ale po godzinie gry nareszcie się zaczęło i po strzale Richarlisona de Andrade Brazylia objęła prowadzenie 1:0. Potem strzelił on jeszcze jednego gola i Brazylijczycy wygrali 2:0.
W piątek kolejny dzień mundialu i kolejne cztery mecze... Zaczynamy już o 11:00 spotkaniem Walia-Iran, potem Katar-Senegal, Holandia-Ekwador i na zakończenie dnia o 20:00 Anglia-Stany Zjednoczone.
Więcej informacji w dźwiękowej wersji Przeglądu.
***
Darek Matyja
