Zwycięstwo nad Serbami praktycznie zapewniało biało-czerwonym awans na igrzyska w Londynie. Mecz miał dramatyczny przebieg. Na kilkadziesiąt sekund przed końcem Polacy wygrywali dwoma bramkami, aby ostatecznie zremisować.
- To spotkanie kosztowało nas dużo sił i w końcówce zabrakło przede wszystkim "zimnej głowy". Na pewno szyki obronne zepsuła nam kara dwóch minut dla Grześka Tkaczyka i kończyliśmy w osłabieniu. Dlatego wpuściłem na boisko Karola Bieleckiego, aby zaryzykował rzutem z dystansu. Albo by trafił, albo piłka wyleciałaby za boisko. Niestety nasze plany nie ułożyły się tak jak sobie tego życzyliśmy - przyznał Wenta.
Spotkanie było wyrównane i bardzo zacięte. Gola na wagę remisu na pięć sekund przed upływem czasu zdobył Ivan Nikcevic, który utrzymał precyzyjne podanie od swojego bramkarza. Wcześniej nieskutecznie rzucał Michał Jurecki.
Wszystko w naszych rękach
- Trzeba podkreślić, że zagraliśmy dobry mecz, choć na początku zbyt bojaźliwie. Jednak wóz z igrzyskami jeszcze nam nie odjechał i spokojnie czekamy na niedzielną potyczkę z Hiszpanią. Po meczu z Algierią też nie byliśmy w dobrych nastrojach - dodał szkoleniowiec, którego podopieczni wcześniej wygrali z wicemistrzem Afryki.
W sobotni wieczór Hiszpania zagra z najsłabszą w tej grupie Algierią. Jeśli gospodarze wygrają, zapewnią sobie awans na igrzyska.
- Ten turniej jeszcze trwa, a my gramy na nim ostatni mecz. Wszystko zależy więc od nas. Hiszpanie przed spotkaniem z Algierią na pewno są bardzo skoncentrowani. Teraz będziemy ich dopingować. Jeżeli go wygrają, zapewnią sobie awans na igrzyska i w niedzielę zagrają z nami jedynie o prestiż. Nam natomiast do osiągnięcia celu brakuje tylko jednego punktu i remis z gospodarzami jest w naszym zasięgu - podkreślił Wenta.
W niedzielę o 17.30 Serbia zagra z Algierią, a o 20.15 Hiszpania z Polską. Na igrzyska awansują dwie drużyny.
mr