Na inaugurację podopieczni trenera Bogdana Wenty wygrali z Algierią 28:27, a następnie zremisowali z Serbią 25:25. Aby awansować biało-czerwoni musieli przynajmniej zremisować. Na olimpiadę pojadą ekipy Hiszpanii i Serbii.
Porażka oznacza gruntowne zmiany w polskiej reprezentacji piłki ręcznej. Wcześniej podopieczni Wenty rozczarowali na ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Szwecji (8. miejsce) i styczniowych mistrzostwach Europy w Serbii (9.). Przed turniejem w Alicante kilku graczy tego zespołu zapewniało, że igrzyska olimpijskie w Londynie to dla nich ostatnia duża impreza. W kuluarach mówili z kolei o zakończeniu reprezentacyjnej kariery w przypadku niepowodzenia na turnieju w Alicante.
Losy awansu miały się rozstrzygnąć w ostatnim meczu tego turnieju. W poprzednim niedzielnym spotkaniu tej grupy Algieria przegrała swoje trzecie spotkanie, tym razem ulegając Serbom 18:26. Zespół z Bałkanów dzień wcześniej zremisował z biało-czerwonymi 25:25 i w niedzielny wieczór trzymał kciuki za zwycięstwo gospodarzy. Tylko taki wynik premiował ich awansem na igrzyska, jednocześnie eliminując Polaków.
Nie odpuścili
Hiszpanie, choć wcześniej zapewnili sobie udział na igrzyska, nie zamierzali ulgowo traktować potyczki z Polakami i trener Valero Rivera Lopez wystawił do gry potencjalnie najmocniejszy skład - taki sam jak przeciwko Serbom. W efekcie trener Bogdan Wenta już po dwóch minutach poprosił o przerwę, bo jego podopieczni przegrywali 0:3 i byli zupełnie bezradni na tle rywali.
Po wznowieniu gry Polacy nieco się otrząsnęli, a dwie pierwsze bramki dla zespołu zdobył Krzysztof Lijewski. Jednak po 10 minutach przegrywali już 3:7. Nieco ożywienia do gry biało-czerwonych wprowadził Bartłomiej Jaszka. Podopieczni Wenty byli jednak wyraźnie sparaliżowani stawką meczu, ponieważ popełniali sporo prostych błędów, a w dodatku nie potrafili wykorzystać niewymuszonych strat piłki rywali. W efekcie spotkanie obfitowało w proste błędy z obu stron.
Brak atutów
Różnica jednak polegała na tym, że obchodzący w sobotę 40. urodziny bramkarz Jose Hombrados potrafił bronić rzuty Polaków albo ci trafiali w poprzeczkę lub słupek. W końcówce pierwszej połowy biało-czerwoni nie zdobyli gola przez blisko 12 minut. Z kolei Marcin Wichary, a później Sławomir Szmal nie byli już tak skuteczni po drugiej stronie boiska i w 23. minucie było już 12:7 dla gospodarzy. Widząc bezradność swoich zawodników także w obronie Wenta jedynie rozkładał ręce.
Do przerwy jego podopieczni przegrywali 9:18 w zespole rywali aż siedmiu zawodników miało stuprocentową skuteczność. Polacy natomiast oddali aż 14 niecelnych rzutów.
Igrzyska w roli widzów
Po tak słabej połowie w wykonaniu biało-czerwonych było jasne, że Wenta potrzebował niemal cudu, aby jego podopieczni odrobili straty będąc w takiej formie jak w niedzielę. Po zmianie stron nieco lepiej bronił Szmal, ale jego koledzy z pola nie byli w stanie nawiązać równorzędnej walki z gospodarzami turnieju. Jeśli tylko zmniejszała się przewaga, Hiszpanie przyspieszali i ponownie zyskiwali 8-9 bramkowe prowadzenie. To spowodowało, że Polacy grali już bez zaangażowania i wiary w końcowy sukces.
Tym samym biało-czerwoni po zwycięstwie nad Algierią i remisie z Serbią zajęli trzecie miejsce w grupie i nie wywalczyli przepustki na igrzyska olimpijskie w Londynie. Awans wywalczyły Hiszpania z pierwszego miejsca i Serbia.
Hiszpania - Polska 33:22 (18:9)
Polska: Sławomir Szmal, Marcin Wichary - Bartłomiej Jaszka 4, Krzysztof Lijewski 4, Patryk Kuchczyński 1, Grzegorz Tkaczyk 1, Karol Bielecki, Adam Wiśniewski 1, Bartosz Jurecki 4, Mariusz Jurasik 2, Michał Jurecki, Marcin Lijewski 2, Kamil Syprzak, Tomasz Rosiński 3, Mateusz Jachlewski, Mariusz Jurkiewicz.
Najwięcej bramek dla Hiszpanii: Raul Entrrerios Rodriguez 6, Julen Aguinagalde Akizu i Joan Canellas Reixach - po 5.
Widzów: 1500.
Sędziowali: Kenneth Abrahamsen, Arne Kristiansen (Norwegia).
Kary: Hiszpania - 4; Polska - 6 minut.
mr, man