- Proszę kibiców o wsparcie duchowe i wiarę we mnie. Mogę sprawić sensację - powiedział w Jedynce.
Sosnowski przyznaje, że pieniądze, jakie zarobi, będą najwyższe w jego karierze. Ma nadzieję, że honorarium stworzy mu możliwość zarabiania jeszcze większych pieniędzy. - Ciężko na nie pracuję i ryzykuję swoje zdrowie. Cieszę się, że praca, którą wkładam, będzie wynagrodzona finansowo - mówi.
Jakbu Urlich: Albert Sosnowski, niższy od Witalija Kliczki o 13 centymetrów, lżejszy o ponad 10 kilogramów, no i daleko mu do legendy Ukraińca. Ale on i tak wierzy, że zostanie pierwszym polskim mistrzem świata wszechwag. Poza nim mało kto jeszcze wierzy, ale sam Witalij mówi, że przed każdą walką pięściarz wagi ciężkiej ma takie same szanse. Chwila nieuwagi i zapada ciemność.
W Sygnałach Dnia rozmowa z Albertem Sosnowskim. Spotkał się z nim Andrzej Janisz.
Andrzej Janisz: Jesteś człowiekiem, który od wielu, wielu lat żyje z uprawiania boksu. Niewielu bokserów w Polsce może to o sobie powiedzieć.
Albert Sosnowski: Faktycznie udaje mi się żyć z pomocy sponsorów, którzy pomagają im w mojej karierze bokserskiej. To nie jest jakieś życie na wysokim poziomie, natomiast starcza mi, żeby się utrzymać w jakimś takim normalnym życiu. Cieszę się, no bo bardzo miłe, że mogę skupić się tylko i wyłącznie na pracy i może dlatego udało mi się zdobyć to mistrzostwo Europy i nie rezygnować z tego sportu, bo wiadomo, praca zajmuje dość dużo czasu, dochodzą różne problemy w pracy i umysł nie jest na tyle czysty i na tyle może wytrzymać, jeżeli są problemy w życiu prywatnym.
A.J.: Honorarium za walkę z Kliczką będzie bez wątpienia najwyższe w twojej karierze i pewnie nie powiesz, ile to będzie.
A.S.: Tak, mogę powiedzieć, że na pewno będzie najwyższe w mojej karierze, natomiast to jest tajemnica kontraktu. Nie ma co się sugerować tym, że dostanę milion dolarów, natomiast to jest tort, którym dzieli się kilkadziesiąt osób, poza tym my odmówiliśmy imprezę w kwietniu, więc musimy pokryć koszty tej walki z Harrisonem i tak dalej, dochodzą różne... oczywiście zapłacenie podatków, poza tym podzielenie to na kilka osób, więc naprawdę nie ma co się sugerować, że takie pieniądze otrzymam, bo już do tej pory ludzie mijający na ulicy mają dziwne spojrzenia, że nie wiadomo, jakie ogromne pieniądze dostałem z przypadku, natomiast będzie to największa gaża na pewno dla mnie, ale na pewno to nie będą to takie pieniądze, które są pisane w prasie. Liczę na to, że to honorarium za tę walkę stworzy mi możliwość zarabiania naprawdę dużych pieniędzy, które będę mógł potem wykorzystać w swoim życiu prywatnym, przekształcić się w rolę biznesmena i normalnie funkcjonować na dobrym poziomie. Natomiast nie chcę, żeby wszyscy myśleli i patrzyli na mnie takim wzrokiem, że zarobiłem nie wiadomo jakie pieniądze, bo powiem szczerze ciężko na nie pracuję, ryzykuję swoje zdrowie i cieszę się, że jednak mimo wszystko ten koszt pracy, który wkładam i całe swoje życie, które boksowałem, będzie w jakiś sposób wynagrodzone również finansowo.
A.J.: Wspomniałeś o życiu prywatnym. W takim razie jakie jest życie prywatne Alberta Sosnowskiego?
A.S.: Na ten moment jestem bardzo zadowolony, mam wspaniałą, kochającą mnie kobietę, Magdalenę, bardzo dobrze nam się układa, rozumiemy się, w przyszłości planujemy jakiś ślub. Jestem już na tyle dojrzały, że naprawdę już mam coraz większą potrzebę, żeby mieć dzieci, na razie jeszcze nie mam, ale myślę, że ta walka i rozkręcenie mojej kariery spowoduje to, że jest szansa zająć się właśnie domem, rodziną, bo to jest mój priorytet. Bardzo cieszę się, że wspierają mnie również moi rodzice, moi przyjaciele, mam grupę przyjaciół, którzy zawsze są przy mnie, którzy zawsze w tych trudnych chwilach potrafią pomóc, doradzić, pomagają mi przetrwać te ciężkie chwile. Jestem takim człowiekiem rodzinnym, który lubi ludzi uczciwych, szanuje skromność, potrafi kogoś innego zrozumieć, wysłuchać, dobrze doradzić, nikomu źle nie życzę, staram się przyciągać do siebie dobre rzeczy. Przede wszystkim cechuje mnie również bycie sobą, że ani pieniądze, ani sukcesy nie zmienią mnie, będę tym samym normalnym chłopakiem, który potrafi pogadać z każdym, uśmiechnąć się, podać rękę, przeprosić czy podziękować.
A.J.: Zainteresowania?
A.S.: Muzyka, dobry film, ostatnio właśnie z moją dziewczyną Magdą połknąłem bakcyla na chodzenie do teatru, mieliśmy okazję obejrzeć kilka fajnych spektakli: „Upiór w operze”, „Skrzypek na dachu”, „Żyć nie umierać”. Powiem szczerze, że to jest jakby nowy etap, bardzo polubiłem takie rzeczy, teraz może jakaś opera? Raczej spędzenie czasu właśnie w takich fajnych rzeczach. Poza tym aktywny tryb życia, czyli... Mam nadzieję, że pogoda się w miarę szybko poprawi, więc chcemy kupić jakieś rolki, pojeździć na rowerze, może w lat jakieś skutery, może jakiś skok ze spadochronem, trochę ekstremalnych rzeczy. Cały czas mam mnóstwo planów, które staramy się urzeczywistnić i może nam się uda.
A.J.: Książka? Wykształcenie?
A.S.: Dobra książka, oczywiście tak. Teraz troszkę nie mam czasu na czytanie, natomiast dużo czytałem, jak byłem w Budapeszcie, właśnie wtedy dużo czytałem, głównie takie powieści sensacyjne – Robert Ludlum, „Zagadki CIA” i tak dalej, więc było fajnie. Natomiast wykształcenie – mam skończone liceum ekonomiczne, potem rozpocząłem karierę zawodową. Dość ciężko było pogodzić sport i naukę, troszkę żałuję, że nie poszedłem w tamtym czasie na studia, bo już dawno bym skończył, natomiast mam drogę otwartą i coraz mocniej myślę o tym, żeby tym się zająć, mobilizuje mnie do tego moja rodzina, moi rodzice, moja dziewczyna, która też w tym roku chce dalej studiować, chce iść na medycynę. I myślę, że będę chciał dokończyć tę swoją edukację.
A.J.: Czego ci życzyć i co chciałbyś powiedzieć tym ludziom, którzy czekają na tę walkę? Bo przecież będziesz dopiero drugim Polakiem w historii, który dostanie szansę zdobycia tytułu mistrza świata kategorii wagi ciężkiej.
A.S.: Chciałbym prosić o wsparcie duchowe, o taką wiarę we mnie, że mogę faktycznie sprawić megasensację.
A.J.: Małysz mówił, żeby dmuchać w telewizor. To co my mamy robić?
A.S.: Tupać, tupać nogami o podłogę w rytm takiego aplauzu, to oczywiście żart, natomiast co mogę obiecać? Mogę obiecać, że godnie zaprezentuję nie tylko siebie, ale również wszystkich Polaków, że będziecie ze mnie dumni, że pokażę właśnie charakter, wiarę w zwycięstwo, może serce do walki, tę determinację i zrobię wszystko, żeby osiągnąć zwycięstwo w tej walce. A czy to wystarczy, no to już zweryfikuje ring.
(J.M.)