Piotr Głowacki wystąpił w kilkudziesięciu filmach, pojawił się w najważniejszych polskich produkcjach, m.in. w obrazie "W ciemności" w reżyserii Agnieszki Holland. Wielokrotnie współpracował także z Janem Komasą. W tym roku znów będziemy mogli oglądać Głowackiego nie tylko na teatralnych deskach, ale także na srebrnym ekranie. Jego przygoda z teatrem rozpoczęła się jednak już w dzieciństwie, gdy miał 10 lat.
- Były to zajęcia w Młodzieżowym Domu Kultury w Toruniu - wspomina aktor. - Ale teatr zajmował mnie tak naprawdę od zawsze, odkąd pamiętam. Już jako dziecko wszelkie rodzinne uroczystości okraszałem wraz z kuzynami robionymi ad hoc spektaklami.
Mieszkając w Toruniu, działał w Teatrze Alternatywnym. I jak dziś przyznaje, to był "świetny początek”. - Czas, w którym zajmowaliśmy się wszystkim: przygotowywaliśmy i ustawialiśmy scenografię, szyliśmy kostiumy. Potem graliśmy swoje role, a po wszystkim - sprzątaliśmy po spektaklu - opowiada Głowacki.
Czytaj także Piotr Głowacki: swoją pracę noszę cały czas ze sobą <<<
Zamiast jednak wybrać się do szkoły aktorskiej, Głowacki wybrał… zawód prawnika. - Złożyłem dokumenty na dwóch uczelniach. Moim celem było aktorstwo, ale ponieważ nie dostałem się na te studia, pozostał mi drugi kierunek, czyli prawo - mówi Głowacki. Na szczęście potem wszystko potoczyło się inaczej i w 2013 Piotr Głowacki został dyplomowanym aktorem.
Dziś na swoim koncie ma jednak nie tylko role w filmach i teatrach, ale także swój reżyserski debiut. - To był spektakl "Dobre wiadomości", oparty na tekście Ewangelii i wystawiany w teatrze w Wałbrzychu - opowiada Głowacki w "Kontrkulturze". - Reżyseria to naprawdę wciągająca przygoda i mam nadzieję, że będę ją kontynuował. Staram się dotykać z każdej strony zarówno sceny, jak i filmu: pisząc, montując i reżyserując. Bo każda z tych czynności wpływa rozwijająco na widzenie zawodu aktora - dodaje.
(kd/mp)