50 lat temu na ekranach kin po raz pierwszy wybrzmiało słynne "My name is Bond. James Bond". Tak w filmie "Dr No" przedstawił się światu najbardziej znany agent specjalny w dziejach ludzkości. Z tej okazji Ewelina Grygiel postanowiła przyjrzeć się Bondowi z kobiecej perspektywy. Przez lata agent 007 wypracował sobie bowiem wizerunek podrywacza, mężczyzny łamiącego kobiece serca, ale też dżentelmena, któremu wszystko się wybacza. W czasie, gdy wielu mężczyzn zżera zazdrość na widok towarzyszących mu kobiet, on pozostaje nieczuły na ich względy.
- On nie romansuje z kobietami dla własnej przyjemności, ale po to, żeby wypełnić misję, która z reguły jest śmiertelnie poważna i polega na ratowaniu świata przed szaleńcami - opowiadał w Czwórce Michał Grzesiek, autor książki "James Bond. Szpieg, którego kochamy”.
Znawca Bonda jego dystans i chłód w stosunku do płci pięknej tłumaczył wydarzeniami z jego młodości. - On nie ulega wyższym uczuciom, gdyż szybko mu uzmysłowiono, że w jego profesji nie ma miejsca na rodzinę. Bond był kiedyś żonaty, ale jego wybrankę zabili jego przeciwnicy. - wyjaśniał Grzesiek.
Od tego wydarzenia matrymonialny status Bonda pozostaje stały. Jest wdowcem i nic nie wskazuje, by miało się to kiedykolwiek zmienić. Więcej na temat kobiet w życiu Bonda dowiesz się słuchając nagrania audycji.
Zapraszamy na "Ściągę z Popkultury”, w każdą niedzielę, po godzinie 14.
Prowadząca "Ściągę z Popkultury" - Ewelina Grygiel i wydawca - Justyna Dżbik.