Andrzej Olechowski: w PRL-u najlepsze imprezy organizowano w domach

Ostatnia aktualizacja: 15.09.2013 14:05
Choć jego nazwisko nie kojarzy się dziś z życiem klubowym, a raczej z poważną polityką, były minister finansów i spraw zagranicznych, Andrzej Olechowski przyznaje, że w czasach, gdy był studentem, od prywatek nie stronił. Jedną, wraz z przyjaciółmi, urządził z muzykami zespołu The Animals, którzy akurat mieli koncertować w Warszawie.
Audio
  • Były minister finansów i spraw zagranicznych, Andrzej Olechowski o studenckim życiu w czasach PRL-u (Ściąga z Popkultury/Czwórka)
  • Imprezowo-teatralna historia warszawskiego klubu Hybrydy (Ściąga z popkultury)
  • Historia warszawskiej "Stodoły" – rozmowa z Jerzym Karpińskim, reżyserem i autorem książki "Wokół Stodoły 1956 - 1981" (Ściąga z popkultury/Czwórka)
Andrzej Olechowski
Andrzej OlechowskiFoto: PAP/Radek Pietruszka

Nie od dziś wiadomo, że nie samymi wykładami student żyje. Już w latach '50 pojawiło się pojęcie "kultura studencka", obejmujące amatorską działalność muzyczną, poetycką, teatralną i kabaretową studenckiej braci. To w czasach PRL-u założono STS - Studencki Teatr Satyryków, rodziły się festiwale FAMA, PaKA i YAPA.

Okazuje się jednak, że najlepsze prywatki odbywały się… w domach. Jedną z najgłośniejszych, w których uczestniczył Olechowski, była ta z muzykami zespołu The Animals. Był rok 1965. – Trzeba było poczynić wielkie wysiłki, by dotrzeć do menadżera, albo kogoś z zespołu – wspomina polityk. – Muzycy zareagowali entuzjastycznie i przyjechali.

Prężnie działały też studenckie kluby. Jak wspomina gość "Ściągi z popkultury", możliwości stołeczni studenci właściwie mieli trzy. – Hybrydy, klub raczej dla "bananów", czyli ludzi zamożniejszych, bardziej imprezowych, "Stodoła", najbardziej egalitarna, popularna, oraz "Medyk", klub wówczas nieduży i ponurawy – mówi polityk. - Ja wybierałem Stodołę.

Olechowski przyznał, że jego ulubioną muzyką, jako studenta, był rock’n’roll. A ponieważ płyty były rzadkością, zdobywano je w "specjalnym obiegu". – Ci, którzy mieli krewnych za granicą, dostawali je stamtąd – mówi polityk. – Inni, rzadziej, sami je przywozili.

I choć zdarzało się, że przy dobrej muzyce imprezowano do białego rana, jak wspomina Olechowski, w czasach PRL wszystko było "mniejsze". – Długie włosy nie były takie długie, jak dziś, głośna muzyka nie była taka głośna – opowiada polityk.

(kd)

Czytaj także

Dobra uczelnia w małym mieście - czy to możliwe?

Ostatnia aktualizacja: 27.06.2013 07:00
Maturzyści mają jeszcze kilka dni by wybrać kierunek studiów i uczelnię. Wielu będzie aplikowało do dużych ośrodków akademickich. Część jednak zostanie w małych rodzinnych miastach - czy to skazuje ich na "prowincjonalny" dyplom?
rozwiń zwiń
Czytaj także

Jakub Majmurek: brakuje nam przemyślanej formy nacjonalizmu

Ostatnia aktualizacja: 28.06.2013 16:20
Zamieszki na wykładzie profesora Baumana we Wrocławiu, do tego decyzja prokuratury w Białymstoku, która uznała swastykę za hinduistyczny symbol szczęścia - ostatnie wydarzenia skłoniły nas, żeby porozmawiać o ekstremizmie i granicach tolerancji.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Aung San Suu Kyi: w życiu najważniejsza jest możliwość wyboru

Ostatnia aktualizacja: 13.09.2013 17:00
- Wszędzie, gdzie jestem, staram się rozmawiać z młodymi ludźmi, bo jesteście naszą przyszłością. To wy walczycie o to, żeby było lepiej - mówiła Aung San Suu Kyi podczas wykładu na UW. Laureatka Pokojowej Nagrody Nobla od wizyty w Polsce rozpoczęła podróż po Europie Środkowo-Wschodniej.
rozwiń zwiń